Realizacja trasy, ułożonej wczoraj
-
DST
43.84km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:39
-
VAVG
16.54km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Realizacja trasy, ułożonej wczoraj palcem po mapie. Na mapie to ładnie wyglądało, w rzeczywistości jeszcze lepiej. Wszelkie możliwe atrakcje Gołoborza za jednym zamachem zaliczyłam. W zamiarach miałam też ukrycie mojego pierwszego geocacha.
Na początek - rozgrzewka - najpierw przez miasto, sekułę, kawałek po płaskiej żwirówce, potem wpoprzek przez sinusoidę, trochę błota i znowu przyjemna prosta. I tu koniec przyjemności, nawrót i wspinaczka pod górkę (na razie tylko górkę), potem nawrót z górki i znów pod górkę.
Dalej płasko, ale duuużo piachu, początkowo na drodze, w końcu prowadzącej do rozległej wręcz pustyni. Ostatni wiatr utworzył tu bardzo ciekawe formy ;) Zakręt w las i piachu ciąg dalszy, tylko teren bardziej pofałdowany. Chyba tutaj niedawno żołnierze trenowali, bo na piachu była masa odciśniętych butów, a raczej nikt normalny się tu nie zapuszcza ;)
W końcu piach się skończył i trasa zrobiła się naprawdę ciekawa - biegła trawersami wokoło trochę większych górek i bagienek. Z boku płynął strumyk, po którym biegaliśmy na LeniachWTerenie. Dalej nawrót i jeszcze trochę kręcenia się po naprawdę łagodnych góreczkach i powrót do strumyka.
Przeprawa przez strumyk i... tak tu ukryjemy cacha. Bagienko, piękne bagienko po ośki w rowerze. Skrzynka schowana, buty już trochę mokre, jedziemy dalej.
Tak, chciało by się jechać, ale się nie dało, dalej z buta. Buty ociekające wodą, mimo ochraniaczy, w środku też mokro, ale kto by się przejmował.
W końcu dało się jechać, tereny rezerwatu Gołobórz - nieodłączna część każdego mojego wypadu, zwykle już droga powrotna do domu, ale nie tym razem. Odbiłam w pierwszą lepszą przecinkę i długa wspinaczka pod górę. Na przecince ogromne zwalone drzewo, efekt nocnej wichury. W okolicy jeszcze kilka wywróconych drzew. Wyciągam aparat, żeby zrobić fotkę... kurczę, gdzieś zgubiłam pasek od aparatu. W tył zwrot i wracamy - tym razem z górki :D Pasek się znalazł niedaleko, gdzie poprzednio wyciągnęłam aparat. A teraz z powrotem pod górkę, na szczycie deja vu - o na tym skrzyżowaniu już byłam, skręt tym razem w drugą stronę i nawrót w jakąś przecinkę, średnio nadającą się do jazdy. Dalej z górki, skręt, nawrót i znów kolejną przecinką w górę, ale chyba coś mi się pomyliło, bo ścieżka szybko się skończyła i zaczęło się manewrowanie między jałowcami. Ostatecznie dotarłam do drogi, którą teoretycznie mogłam dojechać do domu, ale skąd że znowu. Znowu skręt pod górkę, żeby za chwilę zjechać krętą ścieżką i znaleźć się w miejscu wyjścia. Znowu na drodze do domu i znowu nawrót pod górkę. Przy okazji spotkałam pana Bogdana, jak biegał - chyba dziś nie pojechał z atlas teamem na rower. Rundka dookoła poligonu i w końcu wyjechałam z lasu. Trasa dała nieźle w kość, ale i tak ciągle mało. Czas na niezaplanowaną część programu.
Teren już wycisnął ze mnie ostatnie krople potu, więc dalej rozjeździk na szosie. Przez Rakowiec, Wólkę Wołyniecką, Stok Wiśniewski do Lipniaka i z powrotem lasem, ale tym razem po płaskiej ubitej powierzchni - ale lekko się zrobiło ;) W międzyczasie bidon opustoszał, zabrakło papu, a żołądek mruczał, że czas wracać na obiad, toteż tak zrobiłam.
Dziś jeszcze trochę wiało, ale już nie tak jak wczoraj. Temperatura spadła: 3*C, słoneczko chwilami wyglądało, a jak wróciłam zaczął padać mokry śnieg.
avgHR: 157
maxHR: 180
Kategoria Tylko ja i mój rower
W przyjemnym wicherku,
-
DST
28.02km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
15.57km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
W przyjemnym wicherku, uciekając przed latającymi gałęziami i kulami na Gołoborzu (strzelali dziś na poligonie) ;)
Temp. 6*C, wiatr (czyt. wichura), nawet słońce momentami wyglądało, dopiero w drodze powrotnej zaczęło padać.
Trasa: Gołobórz
avgHR: 168
maxHR: 182
Kategoria Tylko ja i mój rower
Po długotrwałej, pie%^$#$&
-
DST
42.08km
-
Teren
25.00km
-
Czas
02:45
-
VAVG
15.30km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po długotrwałej, pie%^$#$& chorobie... nie, nie zmarłam, tylko wsiadłam w końcu na rower :D
42km telepania, w tym 25km w bardzo urozmaiconym terenie - nie zabrakło górek, bagienka, wody po ośki, piachu, błota, śliskich gałęzi, kolein, rozrytych przez dziki kawałków :podgorke: i pomyśleć, że żadnej gleby nie zaliczyłam, choć kilka razy mało brakowało. Snieg i lód już stopniały pozostawiając tylko masę błota :/
trasa: lasy Gołobórz, Rakowiec, Lipniak, powrót z Lipniaka szosą.
Jak na telepanie przystało: avgHR:157, maxHR: 176
Kategoria Tylko ja i mój rower
Wreszcie zrobiło się trochę
-
DST
27.04km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:39
-
VAVG
16.39km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie zrobiło się trochę cieplej (-4*C) i spadł lekki śnieg, więc nie pozostało nic innego tylko wyciągnąć rower i uderzyć do lasu. Wiatr dalej nieznośny, ale w lesie przestało to mieć znaczenie. Niestety trochę za długo spałam i chłopaki już wracali, kiedy wreszcie dotelepałam się do lasu, więc dziś sam na sam z rowerkiem.
Trasa: Gołobórz
avgHR: 166
maxHR: 196
Kategoria Tylko ja i mój rower
Dojazd i powrót przez miasto
-
DST
8.02km
-
Teren
0.50km
-
Czas
00:31
-
VAVG
15.52km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dojazd i powrót przez miasto nad zalew. W tym kawałek z dreptającym Szwagrem u boku. A na zalewie 2 godzinne śmiganko na łyżwach :D
Przed wyjazdem z domu temperatura -10*C i do tego niemiłosiernie wiało :/ Potem wyjrzało słońce i temperatura zaczęła szybko rosnąć, a lód na zalewie zaczął wydawać niesamowite dźwięki, tworząc długie rysy pęknięć. Na szczęście ponad 20-centymetrowej tafli to nie ruszało :)
Pierwsze kilometry w tym roku.
-
DST
21.15km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:13
-
VAVG
17.38km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze kilometry w tym roku. No i wreszcie zima przyszła :D
-7*C, ale słoneczko przez chmury wyglądało
Trasa: Gołobórz
Ekipa: AnnS, Szwagier II
avgHR: 161
maxHR: 185
ktoś tu jeździł przede mną ;)
Mroźna przejażdżka po Gołoborzu.
-
DST
18.68km
-
Teren
11.00km
-
Czas
01:08
-
VAVG
16.48km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mroźna przejażdżka po Gołoborzu.
Ekipa: AnnS, Gary
avgHR:163
maxHR:186
Kategoria Leniwe jazdy
Zmroziło nas troszkę. Wyruszyliśmy
-
DST
47.29km
-
Teren
23.00km
-
Czas
02:27
-
VAVG
19.30km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zmroziło nas troszkę. Wyruszyliśmy w ekipie 4 osób, ale już przy wyjeździe z Siedlec została nas trójka. Dzieżyc niedostosował ubrania do panujących warunków i wrócił się. Reszta miała jechać w las... tylko tak nam się jakoś ujechało 16km szosą, a potem skręciliśmy w jakieś pole. Krzysiek właśnie rozmyślał, jak to na zimowym maratonie zaliczył tylko jedną glebę, a Grzesiek co raz się wywalał i miał lepszy czas... i chyba Krzychu musiał sprawdzić jak gleby wpływają na efektywność jazdy, bo za chwilę już leżał, zaatakowany przez zmarzniętą koleinę ;) Jeszcze nas psy pogoniły i wreszcie dotarliśmy do lipniackiego lasu. Powrót przez las. W Rakowcu jeszcze odbiłam, żeby porobić trochę oszronionych fotek, ale paluchy mi zamarzły i zarządziłam odwrót.
Trasa: szosą przez Stok Wiśniewski na wschód, lasy koło Lipniaka - Lipniak - Rakowiec - Siedlce
Ekipa: AnnS, Krzysiek, Piotrek, Dzieżyc (przez pierwsze 5km)
avgHR: 158
maxHR:180 uff.. wraca do normy
Kategoria Leniwe jazdy
Dosyć tego chorowania, wreszcie
-
DST
22.55km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:17
-
VAVG
17.57km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dosyć tego chorowania, wreszcie po 2 tygodniach dosiadłam mojego NoFuckingName-a.
W lesie cicho, zimno, a na drzewach szadź. Do tego mokry piach w okolicach poligonu zamarzł i wreszcie nie kleił się do napędu :D Bardzo przyjemnie się jeździło, choć mój wskaźnik zgonów (pulsometr) pokazywał jakieś kosmiczne wartości :|
Trasa: lasy - Gołobórz, Sekuła
AvgHR: 169
MaxHR: 198 :O
Kategoria Tylko ja i mój rower
Leniwa jazda. Najpierw wycięliśmy
-
DST
52.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:39
-
VAVG
19.62km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Leniwa jazda. Najpierw wycięliśmy asfaltem do Mordów. Zapał pociągnął tak, że wyszło prawie jak z szoszonami. W Mordach poszukiwania cacha. Musieliśmy bawić się w podchody z cieciem, który pilnował terenu ;) Znaleźliśmy, tylko trochę wysoko. Dzięki leniwej współpracy udało nam się go wydobyć i umieścić w tym samym miejscu - chłopaki podsadzili mnie do góry i wydobyłam skrzyneczkę. Szybki wpis do loga i musieliśmy montować spierdalaka, bo cieć znów się pojawił. Powrót - szosa nam już się znudziła, więc ruszyliśmy w teren - drogi leśne i polne, przecinki, miedze, łąki, zaorane pola, bagna... i do tego zupełnie nie przejmowaliśmy się gdzie jesteśmy, bo już nie wiedzieliśmy, czyli prawdziwa leniwa jazda :D Zapał próbował pocieszyć Garego: "Jeszcze nie wiem ile i będziemy w domu" :D W końcu z błota wyjechaliśmy w jakiejś wiosce. Czepielin - Zapał odczytał na przystanku, ale gdzie to k***a jest? Ładny asfalcik, tylko w którą stronę jechać (oczywiście ani mapy ani kompasu nie wzieliśmy). Szybka decyzja i jedziemy - dojeżdżamy do skrzyżowania - drogowskaz w stronę, z której nadjechaliśmy - Mordy 10 (dobrze, że nie pojechaliśmy w przeciwną stronę), w drugą Suchożebry 11, a którędy do Siedlec? Nagle umysł otrzeźwiał - przecież ja tędy niejeden raz przejeżdżałam LOL. Byliśmy już pod Golicami - droga do domu prosta :)
Trasa: Siedlce-Stok Lacki-Mordy-offroad-Czepielin-Golice-Siedlce
Ekipa: AnnS, Zapał, Gary
avgHR: 155
maxHR: 188
Kategoria Leniwe jazdy