AnnS prowadzi tutaj blog rowerowy

AnnS

Wpisy archiwalne w kategorii

Tylko ja i mój rower

Dystans całkowity:12939.35 km (w terenie 3753.13 km; 29.01%)
Czas w ruchu:603:29
Średnia prędkość:20.40 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:3478 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:161 (82 %)
Suma kalorii:34472 kcal
Liczba aktywności:520
Średnio na aktywność:24.88 km i 1h 17m
Więcej statystyk

Lajtowa przejażdżka po pracy,

  • DST 26.43km
  • Czas 01:05
  • VAVG 24.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 lutego 2008 | dodano: 26.02.2008

Lajtowa przejażdżka po pracy, aż się ciemno zrobiło :)
Jaki ładny asfalcik położyli do Pruszynka, teraz to idealna trasa dla szoszoni.
Trasa: Siedlce-Golice-Błogoszcz-Pruszynek-Stok Lacki-Żabokliki-Siedlce
Pogoda wiosenna, 10*C, prawie bezwietrznie, zachodzące słońce :)
avgHR: 147
maxHR:168


Kategoria W ciemnościach, Tylko ja i mój rower

Wyprawa do lipniackich lasów w

  • DST 41.73km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 16.80km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 lutego 2008 | dodano: 23.02.2008

Wyprawa do lipniackich lasów w celu schowania kolejnego cacha. Po 1,5h kręcenia się w kółko i ciągania roweru za sobą po chaszczach w końcu znalazłam odpowiednie miejsce, czego rezultatem jest nowa skrzynka Krzywy dąb
A potem dalej z mapą w garści - trening na orientację, bo szkoda było z lasu wyjeżdżać.
Oczywiście nie zabrakło stałego punktu programu, czyli przeprawy przez bagienka.
Wiało dziś okrutnie, ale ciepło >5*C
avgHR: 155
maxHR: 188


Kategoria Tylko ja i mój rower

Poskorpionowe rany biegać nie dają,

  • DST 12.46km
  • Czas 00:32
  • VAVG 23.36km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 lutego 2008 | dodano: 21.02.2008

Poskorpionowe rany biegać nie dają, więc wyciągnęłam rower. Króciutka przejażdżka tlenowa zanim słońce nie zaszło :)
Trasa: Siedlce- Żabokliki-Stok Lacki-Siedlce
avgHR: 150
maxHR:165

PS. Skorpion zdobyty :D


Kategoria Tylko ja i mój rower

Dziś porzuciłam moje kochane

  • DST 52.28km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 23.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lutego 2008 | dodano: 09.02.2008

Dziś porzuciłam moje kochane bagienka i górki i wyciągnęłam szoszonkę. Pierwszy cel geocache koło Kisielan - zaliczony. Dalej miałam się wrócić i pojechać na Mokobody, ale nie lubię się wracać i pojechałam na Niwiski. Zapomniałam tylko, że tamtą trasą to się fajnie jeździ, ale na góralu - wytelepało mnie trochę.
Dojechałam do Opola i miałam dwie opcje - skręcić w lewo i jechać trasą warszawską do domu, albo jechać prosto - niewiadomo gdzie, bo oczywiście sztabówkę zostawiłam w cachu ;) Wybrałam opcję nr 2. Asfalt szybko się skończył i kilka następnych kilometrów zabawy szoszońskim pojazdem na błocie i kamieniach - po raz kolejny mnie wytelepało. Jadąc nie wiadomo gdzie wzdłuż torów dojechałam w końcu do asfaltu prowadzącego do Kotunia, sama nie wiem jak ;)
Tylko znalazłam się na szosie to jakiś granatowy focus próbował zwrócić moją uwagę trąbiąc, no tak to pewnie leniwy Grzesiek leciał na uczelnię ;) Z Kotunia do Rejmontówki i znowu koniec asfaltu i taplanko w błocie, tym razem trochę krótsze. W końcu wreszcie trafiłam na teren odpowiedni dla mojego pojazdu i jadąc przez Dąbrówki, Żelków dotarłam do domu :)
avgHR: 158
maxHR: 182 (premia górska na Garwolińskiej ;) )


Kategoria Tylko ja i mój rower

Realizacja trasy, ułożonej wczoraj

  • DST 43.84km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 16.54km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 stycznia 2008 | dodano: 27.01.2008

Realizacja trasy, ułożonej wczoraj palcem po mapie. Na mapie to ładnie wyglądało, w rzeczywistości jeszcze lepiej. Wszelkie możliwe atrakcje Gołoborza za jednym zamachem zaliczyłam. W zamiarach miałam też ukrycie mojego pierwszego geocacha.
Na początek - rozgrzewka - najpierw przez miasto, sekułę, kawałek po płaskiej żwirówce, potem wpoprzek przez sinusoidę, trochę błota i znowu przyjemna prosta. I tu koniec przyjemności, nawrót i wspinaczka pod górkę (na razie tylko górkę), potem nawrót z górki i znów pod górkę.
Dalej płasko, ale duuużo piachu, początkowo na drodze, w końcu prowadzącej do rozległej wręcz pustyni. Ostatni wiatr utworzył tu bardzo ciekawe formy ;) Zakręt w las i piachu ciąg dalszy, tylko teren bardziej pofałdowany. Chyba tutaj niedawno żołnierze trenowali, bo na piachu była masa odciśniętych butów, a raczej nikt normalny się tu nie zapuszcza ;)
W końcu piach się skończył i trasa zrobiła się naprawdę ciekawa - biegła trawersami wokoło trochę większych górek i bagienek. Z boku płynął strumyk, po którym biegaliśmy na LeniachWTerenie. Dalej nawrót i jeszcze trochę kręcenia się po naprawdę łagodnych góreczkach i powrót do strumyka.
Przeprawa przez strumyk i... tak tu ukryjemy cacha. Bagienko, piękne bagienko po ośki w rowerze. Skrzynka schowana, buty już trochę mokre, jedziemy dalej.
Tak, chciało by się jechać, ale się nie dało, dalej z buta. Buty ociekające wodą, mimo ochraniaczy, w środku też mokro, ale kto by się przejmował.
W końcu dało się jechać, tereny rezerwatu Gołobórz - nieodłączna część każdego mojego wypadu, zwykle już droga powrotna do domu, ale nie tym razem. Odbiłam w pierwszą lepszą przecinkę i długa wspinaczka pod górę. Na przecince ogromne zwalone drzewo, efekt nocnej wichury. W okolicy jeszcze kilka wywróconych drzew. Wyciągam aparat, żeby zrobić fotkę... kurczę, gdzieś zgubiłam pasek od aparatu. W tył zwrot i wracamy - tym razem z górki :D Pasek się znalazł niedaleko, gdzie poprzednio wyciągnęłam aparat. A teraz z powrotem pod górkę, na szczycie deja vu - o na tym skrzyżowaniu już byłam, skręt tym razem w drugą stronę i nawrót w jakąś przecinkę, średnio nadającą się do jazdy. Dalej z górki, skręt, nawrót i znów kolejną przecinką w górę, ale chyba coś mi się pomyliło, bo ścieżka szybko się skończyła i zaczęło się manewrowanie między jałowcami. Ostatecznie dotarłam do drogi, którą teoretycznie mogłam dojechać do domu, ale skąd że znowu. Znowu skręt pod górkę, żeby za chwilę zjechać krętą ścieżką i znaleźć się w miejscu wyjścia. Znowu na drodze do domu i znowu nawrót pod górkę. Przy okazji spotkałam pana Bogdana, jak biegał - chyba dziś nie pojechał z atlas teamem na rower. Rundka dookoła poligonu i w końcu wyjechałam z lasu. Trasa dała nieźle w kość, ale i tak ciągle mało. Czas na niezaplanowaną część programu.
Teren już wycisnął ze mnie ostatnie krople potu, więc dalej rozjeździk na szosie. Przez Rakowiec, Wólkę Wołyniecką, Stok Wiśniewski do Lipniaka i z powrotem lasem, ale tym razem po płaskiej ubitej powierzchni - ale lekko się zrobiło ;) W międzyczasie bidon opustoszał, zabrakło papu, a żołądek mruczał, że czas wracać na obiad, toteż tak zrobiłam.
Dziś jeszcze trochę wiało, ale już nie tak jak wczoraj. Temperatura spadła: 3*C, słoneczko chwilami wyglądało, a jak wróciłam zaczął padać mokry śnieg.
avgHR: 157
maxHR: 180


Kategoria Tylko ja i mój rower

W przyjemnym wicherku,

  • DST 28.02km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 15.57km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 stycznia 2008 | dodano: 26.01.2008

W przyjemnym wicherku, uciekając przed latającymi gałęziami i kulami na Gołoborzu (strzelali dziś na poligonie) ;)
Temp. 6*C, wiatr (czyt. wichura), nawet słońce momentami wyglądało, dopiero w drodze powrotnej zaczęło padać.
Trasa: Gołobórz
avgHR: 168
maxHR: 182


Kategoria Tylko ja i mój rower

Po długotrwałej, pie%^$#$&

  • DST 42.08km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 15.30km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 stycznia 2008 | dodano: 20.01.2008

Po długotrwałej, pie%^$#$& chorobie... nie, nie zmarłam, tylko wsiadłam w końcu na rower :D
42km telepania, w tym 25km w bardzo urozmaiconym terenie - nie zabrakło górek, bagienka, wody po ośki, piachu, błota, śliskich gałęzi, kolein, rozrytych przez dziki kawałków :podgorke: i pomyśleć, że żadnej gleby nie zaliczyłam, choć kilka razy mało brakowało. Snieg i lód już stopniały pozostawiając tylko masę błota :/
trasa: lasy Gołobórz, Rakowiec, Lipniak, powrót z Lipniaka szosą.
Jak na telepanie przystało: avgHR:157, maxHR: 176


Kategoria Tylko ja i mój rower

Wreszcie zrobiło się trochę

  • DST 27.04km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 16.39km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 stycznia 2008 | dodano: 06.01.2008

Wreszcie zrobiło się trochę cieplej (-4*C) i spadł lekki śnieg, więc nie pozostało nic innego tylko wyciągnąć rower i uderzyć do lasu. Wiatr dalej nieznośny, ale w lesie przestało to mieć znaczenie. Niestety trochę za długo spałam i chłopaki już wracali, kiedy wreszcie dotelepałam się do lasu, więc dziś sam na sam z rowerkiem.
Trasa: Gołobórz
avgHR: 166
maxHR: 196


Kategoria Tylko ja i mój rower

Dosyć tego chorowania, wreszcie

  • DST 22.55km
  • Teren 14.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 17.57km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 grudnia 2007 | dodano: 22.12.2007

Dosyć tego chorowania, wreszcie po 2 tygodniach dosiadłam mojego NoFuckingName-a.
W lesie cicho, zimno, a na drzewach szadź. Do tego mokry piach w okolicach poligonu zamarzł i wreszcie nie kleił się do napędu :D Bardzo przyjemnie się jeździło, choć mój wskaźnik zgonów (pulsometr) pokazywał jakieś kosmiczne wartości :|
Trasa: lasy - Gołobórz, Sekuła
AvgHR: 169
MaxHR: 198 :O


Kategoria Tylko ja i mój rower

Mapa + kompas + rower

  • DST 21.04km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 17.53km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 grudnia 2007 | dodano: 01.12.2007

Mapa + kompas + rower = geocachingu bez GPS ciąg dalszy.
Poszukiwania zakończone sukcesem - bardzo ciekawe miejsce
Las i bezdroża pomiędzy Golicami i Stokiem Lackim.


Kategoria Orientacja, Tylko ja i mój rower