Spacerek ze Szwagrem II. W Pruszynie
-
DST
26.45km
-
Czas
01:07
-
VAVG
23.69km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spacerek ze Szwagrem II. W Pruszynie krótkie ściganko z dużym pieskiem, piesek przegrał :)
Trasa: tradycyjnie pętelka przez Pruszyn i Błogoszcz - tylko tutaj można się w miarę szybko przebić przez miasto w godzinach szczytu.
Pogoda: słoneczko, słaby wiatr, 10*C
avgHR: 147
maxHR: 176
przedHarpaganowy Leniwy Trening na Orientację.
-
DST
90.30km
-
Teren
24.00km
-
Czas
05:05
-
VAVG
17.76km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
przedHarpaganowy Leniwy Trening na Orientację. Dziś zamontowałam mapnik i ruszyłam na podbój ułożonej przez Dominika trasy. Już początek był ciężki - zimny wmordewind, a do tego polne i leśne drogi totalnie rozmiękłe po wczorajszych opadach. Po zdobyciu PK1 już było łatwiej, przynajmniej na drodze były tylko kałuże, a nie błotnista breja. Z Żelkowa na PK2 asfaltem - wiatr teraz boczny, znaleziony bez problemu.
Dalej PK6 - znowu przeprawa przez błoto, już trochę mniejsze bo leśne ;) Na PK6 znalazłam dwa spróchniałe krzyże, w opisie - trzeba było podać nazwisko fundatorów najwyższego z nich. Widzę jeden niższy, jeszcze stoi, drugi wyższy zgubił już poprzeczkę, a z napisów został już tylko jeden "Zbaw dusę moię" i to na mniejszym. Zastanawiając się gdzie tu Dominik widział nazwisko fundatora, nieopatrznie się odwróciłam - za plecami miałam trzeci okazały krzyż z wypisanym jak wół nazwiskiem fundatora - ślepota nie boli :D
Do PK10 terenem - znowu błoto na polnej drodze. Znaleziony bez problemu. Chyba wzbudziłam zainteresowanie lokalnych dzieciaków, które kręciły się w te i z powrotem lukając co ja tam mam na kierownicy ;)
Do Przyworów szosą, dalej znowu kawałek polnej drogi o dziwo mniej błotnistej. Po drodze całkiem fajny lasek :) W Łupinach zaliczony PK. Znowu kąpiel błotna w drodze do Wiśniewa, do tego wiatr znowu uzyskał kierunek boczny-wmorde. Od Wiśniewa już dłuższy kawałek asfaltem, zaliczając po drodze PK8.
Stok Wiśniewski - stare śmieci jak do domu stąd blisko, ale nic z tego, jeszcze 5 punktów do zaliczenia. Następny w Zachojniaku, na przystanku, stamtąd skrót przez las do trasy na Borki Kosiorki, Borki Sołdy, skrótem przez pole do Borków Kosów (zawsze to 2km zamiast trzech ;)) i dalej do Jasionki. Tutaj w las do PK9 przy torach. O dziwo tutaj przy torach biegł nowiutki asfalcik, mimo, że kawałek wcześniej na przejeździe kolejowym żadna droga wzdłuż torów nie biegła - ciekawe gdzie się zaczyna ta droga z nikąd??
Powrót, zakręta na Chromną i teraz to się dopiero zaczęło - wiatr w mordę, niekiedy wiał tak, że ciężko było przekroczyć 20km/h na szosie :/ I tak miało być do końca trasy. Z Chromnej do Czuryłów, kawałek nawet z wiatrem, ale za chwilę miałam tą samą drogą wracać. I tak wracając trzeba było trafić do Lipin - tu kawałek lasu, wiatr mniej doskwierał, ale za to piach. Potem żółwim tempem polną drogą pod wiatr do Joachimowa, potem na Stok Lacki. Zgon totalny.
Za przejazdem kolejowym miałam dylemat - kilometr przełajem przez łąkę, albo 3km asfaltem. Początkowo chciałam uderzyć łąką, ale szybko koła zapadły mi się w wodzie i stwierdziłam, że jednak pojadę szosą. Za Stokiem ostatni PK2 i teraz już tylko parę km do domu, ale te parę km ciągnęło się w nieskończoność - cały czas wmordewind, wszystko co mogło zmarznąć już mi zmarzło i siły kompletnie brak. Dotoczyłam się do Siedlec, śmieszka wzdłuż Brzeskiej, jak to zwykle bywa - ze znakami na samym jej środku, a mój stan umysłu był taki, że mało się na to nie wpakowałam - i tak 3km to się ciągnie. W mieście godziny szczytu, trzeba jeszcze pokombinować, żeby te korki wyminąć i w końcu upragniony dom :D
pogoda: słonecznie, ale zimno 3*C i silny wiatr - wczoraj padał śnieg i gdzieniegdzie jeszcze leżał
avgHR: 157
maxHR: 191
kcal: 3167 i świąteczne zapasy spalone ;)
Kategoria Tylko ja i mój rower, Orientacja
Rozgrzewka na śmieszkach, potem w
-
DST
26.50km
-
Teren
18.00km
-
Czas
01:42
-
VAVG
15.59km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozgrzewka na śmieszkach, potem w las. Eksplorując dróżki i bezdroża Gołoborza trafiłam na fajny teren - po prawej bag... po lewej bag... a pośrodku single track. Chciałam sprawdzić jak tam ma się mój geocache, ale przepust strumyka pod drogą jakiś jożin z bażin zapchał i strumyk teraz walił drogą. Nie chciało mi się kąpać. Przy okazji kopnego piachu i podjazdów wyszedł całkiem niezły trening siłowy :)
pogoda: 7*C, wiatru brak, pochmurno z chwilowymi przejaśnieniami, opadów brak :)
avgHR: 162
maxHR: 188
Kategoria Tylko ja i mój rower
Po popołudniowej śnieżycy
-
DST
26.47km
-
Czas
01:02
-
VAVG
25.62km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po popołudniowej śnieżycy w pierwszy dzień astronomicznej wiosny wyciągnęłam rower, żeby przetestować nowe siodełko, na które z bólem wydałam prawie 1/10 wartości nowego roweru. Pierwsze wrażenie - jakie twarde, drugie wrażenie - zapomniałam, że je mam ;)
Trasa: Siedlce-Żabokliki-Golice-Błogoszcz-Pruszyn-Stok Lacki-Żabokliki-Siedlce
avgHR: 159
maxHR: 178
Kategoria Tylko ja i mój rower
Krótko i mokro, a wiaterek
-
DST
11.69km
-
Czas
00:26
-
VAVG
26.98km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótko i mokro, a wiaterek w mordę dodał intensywności treningowi pod koniec :)
avgHR: 160
maxHR: 176
Kategoria Tylko ja i mój rower
Palcem po mapie, czyli realizacja
-
DST
57.73km
-
Teren
37.00km
-
Czas
03:16
-
VAVG
17.67km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Palcem po mapie, czyli realizacja wcześniej wyklikanej na mapie trasy, obejmującej kąty gdzie mnie jeszcze nie było ;) O 10 tradycyjnie spotkanie pod atlasem, zameldowali się Krzysiek, Misiek, Ziemniak i Powerek. Wcale nie zamierzałam znowu jechać z szaleńcami, zwłaszcza, że jeszcze czułam w kolanach ostatnie szaleństwa. Miałam nadzieję, że ktoś będzie miał ochotę na trochę bardziej lajtowe kręcenie i Powerek stwierdził, że jedzie ze mną.
Spod atlasu pojechaliśmy na Iganie, by tam wjechać w teren. Początkowo droga masakra, ktoś ją zaorał, po wjechaniu w las nie lepiej - piach, piach i jeszcze raz piach. Zboczyliśmy trochę w las, w końcu kawałek bez piachu. Powerek powiedział, że niedaleko jest tu ciekawy dworek, więc udaliśmy się go zobaczyć - fajne bagienka po drodze, ale droga na szczęście spoko :). Potem wróciliśmy na wcześniej planowaną trasę, by udać się w okolice Reymontówki i znowu piach, aż do Dąbrówki Nowej. W Reymontówce trochę pokręciliśmy się po parku i kontynuowaliśmy jazdę do lasów pod Kotuniem.
Czy wspominałam już o piachu, tu też go było, ale do zniesienia, choć na jednym podjeździe nawet Powerek miał go dosyć. Ogólnie lasy fajne i trochę górek jest. A ile dzisiaj zwierzyny nam się między kołami pałętało - sarny, jelonki sobie biegały w te i z powrotem :)
W międzyczasie Zapał zadzwonił, ale nie szło rozmawiać zasięg prawie zerowy - gdzie my zajechaliśmy na jakiś koniec świata?
W końcu dojechaliśmy do Kotunia i dalej już wzdłuż torów do Opola. Żeby nie jechać główną trasą polecieliśmy do Niwisk, dalej szutrem do Chodowa i przez Strzałę do domu. Na koniec jeszcze Powerek musiał włączyć powerka i trochę pociągnął mnie na kole ;)
avgHR: 157
maxHR: 194
Kategoria Leniwe jazdy
Jak ja nie cierpię szkolić!!!
-
DST
14.82km
-
Czas
00:36
-
VAVG
24.70km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak ja nie cierpię szkolić!!! Dziś wiadomość o kolejnych szkoleniach spowodowała, że odechciało mi się nawet jeździć ;( Na poprawienie humoru udałam się na zakupy, oczywiście rowerowe ;) Niestety w sklepie nie mieli nic co by mi się do roweru przydało i nici z poprawienia sobie w ten sposób humorku.
No dobra, ale gapienie się w monitor też nie pomoże, więc... rower - ostatnia deska ratunku. A że łażenie po sklepach zabrało trochę czasu i zmrok już zapadał to dziś króciutko:
Siedlce-Żabokliki-Stok Lacki-w tył zwrot-Żabokliki-Siedlce
avgHR: 154
maxHR: 175
Kategoria Tylko ja i mój rower
Dziś totalny luz, czyli
-
DST
70.32km
-
Teren
32.00km
-
Czas
03:43
-
VAVG
18.92km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś totalny luz, czyli regeneracja po wczorajszych wygłupach z chłopakami. Ruszyłam na poszukiwania cacha Zapała w pobliżu rezerwatu Jata. Najpierw szosą do Domanic, potem w las ze sztabówką. W pobliżu skrzynki zaczynał się rezerwat Jata - bardzo ciekawa okolica i do tego leśna droga super. Dojechałam na miejsce które wskazywał gps i rozpoczęłam poszukiwania, trochę to potrwało, bo sporo tam było pniaków pasujących do opisu w niedalekiej odległości. Po ok. 20 minutach wygrzebałam cacha.
Potem wróciłam się do zielonego szlaku i kawałek nim pojechałam. Podziwiając po drodze olbrzymie jodły :O dotarłam do pomnika ku czci ks. Brzózki, postawionego w miejscu gdzie się ukrywał przed 'siepaczami' jak to napisano na pamiątkowej tablicy, czyli wojskami carskimi w czasie Powstania Styczniowego.
W planach miałam objechanie całego rezerwatu, ale czas nieubłaganie uciekał, a w domu czekało jeszcze przedświąteczne mycie okien, więc postanowiłam wracać, zostawiając resztę szlaku na kolejny wypad.
avgHR: 146
maxHR:176
Kategoria Tylko ja i mój rower
'Leniwa' jazda z leniwymi
-
DST
67.95km
-
Teren
22.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
23.30km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
'Leniwa' jazda z leniwymi chłopakami. 'Leniwa' wiadomo co znaczy ;), momentami na pulsometrze poniżej 180 nie chciało zejść.
Pod atlasem stawiła się całkiem spora ekipa: ja, Mirek, Zapał, Bronka, Pat, po drodze dołączyli jeszcze Michał i Krzysiek. Początkowo było lajtowo, ale już w Rakowcu chłopaki zaczęli się ścigać pod górkę, a ja jak głupia poleciałam za nimi.
W Lipniaku Zapał postanowił poczekać na Pata i Bronkę, miałam do wyboru poczekać z nim i potem lajtowo zrobić jakąś traskę lub pojechać za chłopakami. Wczoraj się obijałam, to postanowiłam dziś trochę mocniej i dłużej pokręcić. Do Domanic było ostro, potem nie mniej. Za Żebrakiem odbiliśmy w teren, cel - stawy w Szostkowie. W sumie ciekawa wieś, ze 2 chałupy, jeden blok (pewnie jakiś PGR tu był) i zrujnowany dworek oraz stajnia. Okrążylismy stawy (dopiero wtedy je zauwazyliśmy) i dalej przez Czajków, trochę lasów, do Trzemuszki.
W międzyczasie Krzysiek trochę się pogubił i z lasu wylądowaliśmy na jakimś gospodarstwie, ale nieprzyjazne pieski wskazały nam drogę odwrotu ;)
Mirek zaczął trochę odstawać, a ja wcale nie miałam ochoty gonić za Miśkiem i Krzyśkiem, więc razem osłanialiśmy tyły. W międzyczasie zadzwonił Darek, Mirek zdał relację z jazdy ekipy w składze: 2 szaleńców i 2 bardziej normalnych ;)
Za Reymontówką rozdzieliliśmy się - szaleńcy pojechali dłuższy wariant, ja z Mirkiem na skróty. Skróty zafundowały nam trochę błotka. Na podjeździe w Żelkowie Misiek z Krzychem nas dogonili i pochwalili się jak to nawet na podjeździe nie schodzili poniżej 34km/h ;) W końcu nadrobili z 5km w tym czasie. Wspólnie dotarliśmy do Siedlec, gdzie Misiek chciał się jeszcze ścigać z Mirkiem na podjeździe na Garwolińskiej, ale Mirek nie dał mu tej satysfakcji ;)
Trasa: Siedlce-Rakowiec-Domanice-Kopcie-Trzciniec-Żebrak-Budy Wodyńskie-Szostek-Czajków-Dobrzanów-Kol. Ozorów-Trzemuszka-Reymontówka-Dąbrówka Nowa-Stara-Wyłazy-Żelków-Siedlce
Ekipa: ja, Mirek, Zapał, Bronka, Pat, Michał, Krzysiek; od Lipniaka już tylko ja, Mirek, Michał i Krzysiek ;)
avgHR: 160
maxHR: 188
Kategoria Leniwe jazdy
Wiosna przyszła :D Wyciągnęłam
-
DST
42.63km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
21.14km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiosna przyszła :D Wyciągnęłam leniwych szwagrów na rower - Maciek to roweru nie widział chyba od pół roku, więc było lajtowo. W końcu nie musiałam walczyć z wiatrem - dziś prawie go nie było, do tego piękne słońce i ciepło. Początkowo szosą do Dąbrówki-Starej, potem polnymi drogami i kawałkiem asfaltu do Skórca, Gołąbek-w las-Lipniak-znowu w las-bagienka (Paweł tą trasę wybrał i już nic nie mówiłam, choć wiedziałam co dalej jest ;) )- i asfaltem Stok Wiśniewski-Myrcha-Rakowiec - premia górska i wtedy Maciek umarł ;) - Siedlce
avgHR: 151
maxHR: 183
Po czym poznać, że to róża bikerki?
Dowód na to, że wiosna
już przyszła :)