AnnS prowadzi tutaj blog rowerowy

AnnS

Wpisy archiwalne w kategorii

Leniwe jazdy

Dystans całkowity:1644.77 km (w terenie 713.28 km; 43.37%)
Czas w ruchu:77:08
Średnia prędkość:19.85 km/h
Maksymalna prędkość:37.00 km/h
Suma podjazdów:389 m
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:155 (79 %)
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:54.83 km i 2h 39m
Więcej statystyk

Leniwce poszły w las. W końcu

  • DST 41.52km
  • Teren 21.50km
  • Czas 02:11
  • VAVG 19.02km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 listopada 2008 | dodano: 09.11.2008

Leniwce poszły w las. W końcu udało nam się wspólnie pokręcić :) Do leniwej ekipy dołączył także Darek, nowo zarażony cyklozą. Na początku Trzmiel chciał zapoznać się z trasą tegorocznego crossa, a potem skoczyliśmy na Sekułę i Gołobórz, wyszaleć się w terenie. Po tych szaleństwach trochę miałam już dosyć, ale się przemogłam i poleciałam dalej z chłopakami. Potem jeszcze lasem do Lipniaka i dalej już głównie szosa i powrót przez Zachojniak wzdłuż torów do domu.
Trasa: Siedlce-zalew-Sekuła-Gołobórz-Rakowiec-Lipniak-Stok Wiśniewski-Mościbrody-Zachojniak-Siedlce
Ekipa: Trzmiel, Zapał, Kopa, DarekN.
Pogoda: 11*C, pochmurno z przejaśnieniami
HR: avg-158; max-187; 29% 56% 14%


Kategoria Leniwe jazdy

IV Nocny Maraton w najkrótszą

  • DST 102.37km
  • Teren 26.50km
  • Czas 04:42
  • VAVG 21.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2008 | dodano: 21.06.2008

IV Nocny Maraton w najkrótszą noc roku.
Krasnal miał rację - deszczu, ani wiatru nie było. Za to następstwa burz, które przeszły popołudniem dały nam nieźle popalić, ale o tym później.
Tradycyjnie o zachodzie słońca ruszyliśmy spod Papy w ekipie 5 osób - ja, Grzesiek, Powerek, Maciek, Tomek. Grzesiek na przodzie od razu narzucił tempo. W Lipniaku dołączył Goły i razem z Grześkiem popędzali leniwo-kaczuchowe stadko do Domanic. W Zażelaznej Powerek zaproponował - może odpuścimy ten teren? - ale odwrotu już nie było szosa wkrótce się kończyła przeradzając się w polną, potem leśną drogę.
Spodziewałam się, że po opadach deszczu będą kałuże, ale to co wkrótce stanęło nam na drodze to przeszło wszelkie oczekiwania. Miejscami mieliśmy przeprawę przez wodę po ośki, której w dodatku nie dało się ominąć, bo zalewała równo wszystko dookoła. Buty szybko stały się mokre i już te "kałuże" nam przestały przeszkadzać, a stały się źródłem niezłego ubawu ;)
Dojechaliśmy do Gręzówki i dalej w las. Potem szutrówką przez łąki. Obawiałam się, że i tu będzie mokro, w końcu jechaliśmy doliną Krzny, ale tylko trochę kałuż i sporo mokrego piachu. Goły zaliczył glebę, chyba już trzecią, ale z tej trochę poturbowany wyszedł.
Dojechaliśmy w końcu do szosy w Dąbiu, ale i tam kałuż na całą szerokość szosy nie brakowało - przynajmniej trochę piach z napędów się wypłukał ;) Za wioskami znowu w las i mało nie wpakowalibyśmy się na poligon, bo taka ładna szosa tam prowadziła, a my musieliśmy odbić w piaszczystą szutrówkę. Później Grzesiek wykombinował jakiś skrót do Woli Wodyńskiej i o dziwo nie było bagien.
Z Woli już asfaltem, ale teren lekko się pofalował i raz zjazd raz podjazd wyciskały z nas ostatnie siły (tzn. co niektórzy to dopiero się rozgrzali - tempo dalej 30km/h ;) ) Dojechaliśmy do Skórca, Grzesiek z Maćkiem już gdzieś przepadli, Powerek i Goły postanowili poczekać na resztę ekipy. Tutaj część grupy poleciała już szosą (Goły, Tomek i ja), a część zaplanowaną trasą do Kotunia - tzn. Grzesiek i Maciek już pojechali, a Powerek pogonił za nimi.
Plany, żeby skończyć maratonik o wschodzie słońca niestety nie zostały zrealizowane, bo już po 2 byliśmy w Siedlcach, a nikt już nie miał ochoty więcej kręcić.
Miało być rekreacyjnie, a wyszło jak zwykle


Kategoria W ciemnościach, Leniwe jazdy

Rano pierwsza decyzja

  • DST 53.20km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 18.89km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 czerwca 2008 | dodano: 15.06.2008

Rano pierwsza decyzja - dziś nie jeżdżę, w końcu muszę odpocząć. Tylko zagadnęłam do Powerka czy by mi pokazał kiedyś tą górkę w Opolu, z której na nocnym maratonie mielibyśmy podziwiać wschód słońca i tak wyszło, że umówiliśmy się dziś na rower i w dodatku Powerek przypomniał mi o tym, że moglibyśmy postawić cacha w okolicznych dworkach.
Spotkanie w Sabince, dalej w teren i na górkę, jakoś za dużo drzew nam przeszkadzało, więc polecieliśmy szukać innego miejsca. Miejsce znalezione prawie idealne - całą panoramę Siedlec widać, ale Powerek dojrzał wyższą górkę, tylko dojazdu do niej nie było i trzeba było najpierw po polu, potem po pokrzywach. Przy okazji zlokalizowaliśmy obiekt UFO ;) (tak tylko wyglądał), czyli obiekt radionawigacyjny dla samolotów.
Następna część programu - geocaching. Najpierw do Cisia, potem do Reymontówki i na końcu do Broszkowa i powrót do domu.
Ekipa: Paweł, Powerek, ja
Pogoda: trochę chmurek, 21-23*C, wiatru mało
HR: avg-137, max-178; 44%/36%/1%


Kategoria Leniwe jazdy

Specjalnie dziś wstałam na 9:00

  • DST 107.27km
  • Teren 65.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 20.37km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 maja 2008 | dodano: 17.05.2008

Specjalnie dziś wstałam na 9:00 mimo wczorajszej imprezy firmowej, żeby pokręcić z leniwcami, a pod papą co zastałam ?? - stadko szoszonów i żadnego leniwca.. Z planów jazdy na Domanice nic nie wyszło, bo Grzesiek troszkę zaspał ;) , więc po 10 min. oczekiwania na leniwców ruszyłam sama do Kotunia. Grzesiek próbował jeszcze Powerka wyciągnąć, ale najwyraźniej jeszcze spał ;)
Z Kotunia ruszyliśmy terenem na ponowny podbój trasy zimowego maratonu w Mrozach. Bufetu za mostkiem niestety tym razem nie było ;) , a bukłak opustoszał, więc na chwilę odbiliśmy od trasy na zakupy w Gołębiówce. Powrót raz po szosie, raz po szutrze. A i oczywiście nie obyło sie bez dodatkowych atrakcji w postaci przedzierania się przez pokrzywy i krzaczory, ale jak to Grzesiek określił - "trochę eksploracji musi być"
W samym centrum Siedlec stuknęła mi pierwsza setka km w tym sezonie :D Całkiem fajnie się dziś jechało i nawet jeszcze żyję.
Trasa: Siedlce-Kotuń(wzdłóż torów)-Rososz-gdzieś po polach i lasach-Guzew-Mrozy-trasa maratonu zimowego-Grodziszcze-Skruda-Kępa-Wilczonek-Kotuń-Broszków-Gręzów-Iganie-Siedlce
PS. Wieczorem jeszcze musiałam skoczyć do Marka, to kilka km więcej dokręciłam po mieście.
Pogoda: słonecznie, 22*C
HR: avg-158, max-189; 15% / 81% / 3%


Kategoria Leniwe jazdy

Leniwa jazda w ekipie bez

  • DST 38.73km
  • Teren 0.50km
  • Czas 01:36
  • VAVG 24.21km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 kwietnia 2008 | dodano: 26.04.2008

Leniwa jazda w ekipie bez dzikusów :) Dziś wreszcie przeprosili się z rowerem Szwagier i Kopa. Trasa szoszońska, ale na góralach.
Ekipa: ja, Szwagier, Krasnal, Kopa
Pogoda: słońce, 20*C, wiatru brak
Trasa: Siedlce-Rakowiec-Lipniak-Stok Wiśniewski-Mościbrody- Borki Kosiorki-Helenów-Stok Lacki - Siedlce


Kategoria Leniwe jazdy

Palcem po mapie, czyli realizacja

  • DST 57.73km
  • Teren 37.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 17.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 marca 2008 | dodano: 16.03.2008

Palcem po mapie, czyli realizacja wcześniej wyklikanej na mapie trasy, obejmującej kąty gdzie mnie jeszcze nie było ;) O 10 tradycyjnie spotkanie pod atlasem, zameldowali się Krzysiek, Misiek, Ziemniak i Powerek. Wcale nie zamierzałam znowu jechać z szaleńcami, zwłaszcza, że jeszcze czułam w kolanach ostatnie szaleństwa. Miałam nadzieję, że ktoś będzie miał ochotę na trochę bardziej lajtowe kręcenie i Powerek stwierdził, że jedzie ze mną.
Spod atlasu pojechaliśmy na Iganie, by tam wjechać w teren. Początkowo droga masakra, ktoś ją zaorał, po wjechaniu w las nie lepiej - piach, piach i jeszcze raz piach. Zboczyliśmy trochę w las, w końcu kawałek bez piachu. Powerek powiedział, że niedaleko jest tu ciekawy dworek, więc udaliśmy się go zobaczyć - fajne bagienka po drodze, ale droga na szczęście spoko :). Potem wróciliśmy na wcześniej planowaną trasę, by udać się w okolice Reymontówki i znowu piach, aż do Dąbrówki Nowej. W Reymontówce trochę pokręciliśmy się po parku i kontynuowaliśmy jazdę do lasów pod Kotuniem.
Czy wspominałam już o piachu, tu też go było, ale do zniesienia, choć na jednym podjeździe nawet Powerek miał go dosyć. Ogólnie lasy fajne i trochę górek jest. A ile dzisiaj zwierzyny nam się między kołami pałętało - sarny, jelonki sobie biegały w te i z powrotem :)
W międzyczasie Zapał zadzwonił, ale nie szło rozmawiać zasięg prawie zerowy - gdzie my zajechaliśmy na jakiś koniec świata?
W końcu dojechaliśmy do Kotunia i dalej już wzdłuż torów do Opola. Żeby nie jechać główną trasą polecieliśmy do Niwisk, dalej szutrem do Chodowa i przez Strzałę do domu. Na koniec jeszcze Powerek musiał włączyć powerka i trochę pociągnął mnie na kole ;)
avgHR: 157
maxHR: 194


Kategoria Leniwe jazdy

'Leniwa' jazda z leniwymi

  • DST 67.95km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 23.30km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 marca 2008 | dodano: 09.03.2008

'Leniwa' jazda z leniwymi chłopakami. 'Leniwa' wiadomo co znaczy ;), momentami na pulsometrze poniżej 180 nie chciało zejść.
Pod atlasem stawiła się całkiem spora ekipa: ja, Mirek, Zapał, Bronka, Pat, po drodze dołączyli jeszcze Michał i Krzysiek. Początkowo było lajtowo, ale już w Rakowcu chłopaki zaczęli się ścigać pod górkę, a ja jak głupia poleciałam za nimi.
W Lipniaku Zapał postanowił poczekać na Pata i Bronkę, miałam do wyboru poczekać z nim i potem lajtowo zrobić jakąś traskę lub pojechać za chłopakami. Wczoraj się obijałam, to postanowiłam dziś trochę mocniej i dłużej pokręcić. Do Domanic było ostro, potem nie mniej. Za Żebrakiem odbiliśmy w teren, cel - stawy w Szostkowie. W sumie ciekawa wieś, ze 2 chałupy, jeden blok (pewnie jakiś PGR tu był) i zrujnowany dworek oraz stajnia. Okrążylismy stawy (dopiero wtedy je zauwazyliśmy) i dalej przez Czajków, trochę lasów, do Trzemuszki.
W międzyczasie Krzysiek trochę się pogubił i z lasu wylądowaliśmy na jakimś gospodarstwie, ale nieprzyjazne pieski wskazały nam drogę odwrotu ;)
Mirek zaczął trochę odstawać, a ja wcale nie miałam ochoty gonić za Miśkiem i Krzyśkiem, więc razem osłanialiśmy tyły. W międzyczasie zadzwonił Darek, Mirek zdał relację z jazdy ekipy w składze: 2 szaleńców i 2 bardziej normalnych ;)
Za Reymontówką rozdzieliliśmy się - szaleńcy pojechali dłuższy wariant, ja z Mirkiem na skróty. Skróty zafundowały nam trochę błotka. Na podjeździe w Żelkowie Misiek z Krzychem nas dogonili i pochwalili się jak to nawet na podjeździe nie schodzili poniżej 34km/h ;) W końcu nadrobili z 5km w tym czasie. Wspólnie dotarliśmy do Siedlec, gdzie Misiek chciał się jeszcze ścigać z Mirkiem na podjeździe na Garwolińskiej, ale Mirek nie dał mu tej satysfakcji ;)
Trasa: Siedlce-Rakowiec-Domanice-Kopcie-Trzciniec-Żebrak-Budy Wodyńskie-Szostek-Czajków-Dobrzanów-Kol. Ozorów-Trzemuszka-Reymontówka-Dąbrówka Nowa-Stara-Wyłazy-Żelków-Siedlce
Ekipa: ja, Mirek, Zapał, Bronka, Pat, Michał, Krzysiek; od Lipniaka już tylko ja, Mirek, Michał i Krzysiek ;)
avgHR: 160
maxHR: 188


Kategoria Leniwe jazdy

Początkowo z Krzyśkiem i Miśkiem,

  • DST 47.07km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 20.47km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lutego 2008 | dodano: 24.02.2008

Początkowo z Krzyśkiem i Miśkiem, dość ostro pocięli. Po kilkunastu kilometrach stwierdziłam, że jakoś dziś mi się nie kręci i powiedziałam, żeby jechali sami, ale nie chcieli mnie zostawić. Dopiero po 30km zmieniłam trasę i się rozdzieliliśmy. Jakoś ledwo się tocząc dotoczyłam się do Siedlec. Chyba jeszcze zmęczenie po ekstremalnej imprezce nie odpuściło.
Trasa: Siedlce-wzdłuż torów do Strzały-Przygody-Osiny-terenowo do i po żwirowni-Kisielany-Opole Nowe-Siedlce
avgHR: 159
maxHR: 182


Kategoria Leniwe jazdy

Rzeźnia. Wczorajsza propozycja

  • DST 66.03km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 20.11km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lutego 2008 | dodano: 10.02.2008

Rzeźnia. Wczorajsza propozycja wspólnej jazdy przyciągnęła wyłącznie leniwych wycinaków. Wiedziałam, że lekko nie będzie, ale kiedyś w końcu trzeba przestać się obijać. Początek rozgrzewka na szosie do Dąbrówki Wyłazy, potem zaczął się teren i zaczęło się. Chłopaki prowadzili po jakiś piaszczystych-błotnistych terenach, na których zostawałam w tyle. Na szczęście twardych odcinków też trochę było to udawało mi się podgonić chłopaków. Oczywiście nie zabrakło niespodzianek w postaci braku drogi i przebijania się po miedzach. Grzesiek w międzyczasie skomentował wczorajsze spotkanie ze mną koło Kotunia: "głowa w kierownicę - 180 (HR) - za mało" :D .
Świadoma tego co mnie czeka zabrałam ze sobą trochę koksu, czyli żeli isostara, które dostałam jako nagroda na ostatniej mazovii. Pierwszy poszedł profilaktycznie na 20km.
Dojechaliśmy do Kotunia, Misiek z Ziemniakiem pocięli gdzieś, chyba prosto do domu. Powerek też już poleciał do Broszkowa. A ja, Mirek i Krzysiek, odprowadzając Grześka prawie pod dom, pojechaliśmy w dalszy kurs przez Ziomaki, Niwiski do domu. Żele jednak okazały się niewystarczające na takie wyprawy, na 40km dopadł mnie głód i prawie zgon. Z ratunkiem przyszedł 'cukierek mocy' od Mirka, czyli zwykła owocowa landrynka ;) Dała takiego kopa, że nawet niekończące się podjazdy w drodze do domu nie stanowiły większego problemu.
Na koniec jeszcze kawałek asfaltem i w końcu dojechaliśmy do domu :)

Ekipa: ja, Mirek, Powerek, Grzesiek, Krzysiek, Misiek, Ziemniak
avgHR: 159 ??? jak to możliwe mimo tej jazdy z szaleńcami ;)
maxHR: 240 :D (chyba się sprzęgnęło z czyimś pulsometrem)

A za tydzień rower idzie w odstawkę i lecimy na piechotę zdobywać Skorpiona :)


Kategoria Leniwe jazdy