W końcu nie miałam po
-
DST
26.60km
-
Czas
01:02
-
VAVG
25.74km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu nie miałam po pracy żadnych szkoleń, wizyt u dentysty i innych głupich zajęć zabierających mój cenny czas przeznaczony na rower ;) Standardowo krótka przejażdżka aż zmrok zapadł. I znowu walka z paskudnym wietrzyskiem :|, na szczęście dość ciepło 7*C. Dziś wyjątkowo dużo psów za mną ganiało, aż dziwne, bo na tej trasie zwykle ich nie bylo.
Trasa: Siedlce-Żabokliki-Stok Lacki-Pruszyn-Błogoszcz-Golice-Żabokliki-Siedlce
avgHR: 169
maxHR: 183
Kategoria Tylko ja i mój rower
Straszą jakimiś huraganami,
-
DST
43.62km
-
Czas
01:52
-
VAVG
23.37km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Straszą jakimiś huraganami, a to po prostu trochę bardziej w mordę wiało i jak to zwykle bywa przez większość trasy. Do tego wszelkie możliwe niespodzianki pogodowe w jednym: mżawka, słońce, grad, deszcz poziomy, słońce, deszcz od dołu, znowu grad i tak na zmianę... Po drodze chciałam zaliczyć skrzynkę geocache w okolicy Borków Siedleckich, ale wyżej wymienione niespodzianki szybko mnie stamtąd wygoniły z powrotem na rower (skrzynka nieznaleziona).
Trasa: Siedlce-Strzała-Przygody-Krześlin-Golice-Błogoszcz-Pruszyn-Stok Lacki-Żabokliki-Siedlce
avgHR: 156
maxHR: 175
Kategoria Tylko ja i mój rower
Poczatkowo trening na dezorientację,
-
DST
59.11km
-
Teren
25.00km
-
Czas
03:01
-
VAVG
19.59km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poczatkowo trening na dezorientację, czyli jak znaleźć się w środku lasu gdy mapa zaczyna się w środku lasu - po rakowieckich i lipniackich lasach. Jak już się odnalazłam to zwiedzanie obszarów oznakowanych przerywanymi niebieskimi liniami na mapie ;) Potem Szwagier złapał GPS-a i pojechał szukać mojego geocacha i nie tylko on, na miejscu spotkaliśmy Zapała. Dalej razem pojechaliśmy w stronę Kisielan, aby zaliczyć kolejne cache i kiedy zaczęło się ściemniać wróciliśmy do domu.
Trasa: Siedlce-Rakowiec-w las-Lipniak-Wołyńce-Teodorów-Żelków-Opole-Kisielany-Chodów-Siedlce
Ekipa: ja, SzwagierII, Zapał
avgHR: 157
Lajtowa przejażdżka po pracy,
-
DST
26.43km
-
Czas
01:05
-
VAVG
24.40km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lajtowa przejażdżka po pracy, aż się ciemno zrobiło :)
Jaki ładny asfalcik położyli do Pruszynka, teraz to idealna trasa dla szoszoni.
Trasa: Siedlce-Golice-Błogoszcz-Pruszynek-Stok Lacki-Żabokliki-Siedlce
Pogoda wiosenna, 10*C, prawie bezwietrznie, zachodzące słońce :)
avgHR: 147
maxHR:168
Kategoria W ciemnościach, Tylko ja i mój rower
Początkowo z Krzyśkiem i Miśkiem,
-
DST
47.07km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:18
-
VAVG
20.47km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Początkowo z Krzyśkiem i Miśkiem, dość ostro pocięli. Po kilkunastu kilometrach stwierdziłam, że jakoś dziś mi się nie kręci i powiedziałam, żeby jechali sami, ale nie chcieli mnie zostawić. Dopiero po 30km zmieniłam trasę i się rozdzieliliśmy. Jakoś ledwo się tocząc dotoczyłam się do Siedlec. Chyba jeszcze zmęczenie po ekstremalnej imprezce nie odpuściło.
Trasa: Siedlce-wzdłuż torów do Strzały-Przygody-Osiny-terenowo do i po żwirowni-Kisielany-Opole Nowe-Siedlce
avgHR: 159
maxHR: 182
Kategoria Leniwe jazdy
Wyprawa do lipniackich lasów w
-
DST
41.73km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:29
-
VAVG
16.80km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa do lipniackich lasów w celu schowania kolejnego cacha. Po 1,5h kręcenia się w kółko i ciągania roweru za sobą po chaszczach w końcu znalazłam odpowiednie miejsce, czego rezultatem jest nowa skrzynka Krzywy dąb
A potem dalej z mapą w garści - trening na orientację, bo szkoda było z lasu wyjeżdżać.
Oczywiście nie zabrakło stałego punktu programu, czyli przeprawy przez bagienka.
Wiało dziś okrutnie, ale ciepło >5*C
avgHR: 155
maxHR: 188
Kategoria Tylko ja i mój rower
Poskorpionowe rany biegać nie dają,
-
DST
12.46km
-
Czas
00:32
-
VAVG
23.36km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poskorpionowe rany biegać nie dają, więc wyciągnęłam rower. Króciutka przejażdżka tlenowa zanim słońce nie zaszło :)
Trasa: Siedlce- Żabokliki-Stok Lacki-Siedlce
avgHR: 150
maxHR:165
PS. Skorpion zdobyty :D
Kategoria Tylko ja i mój rower
Rzeźnia. Wczorajsza propozycja
-
DST
66.03km
-
Teren
40.00km
-
Czas
03:17
-
VAVG
20.11km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rzeźnia. Wczorajsza propozycja wspólnej jazdy przyciągnęła wyłącznie leniwych wycinaków. Wiedziałam, że lekko nie będzie, ale kiedyś w końcu trzeba przestać się obijać. Początek rozgrzewka na szosie do Dąbrówki Wyłazy, potem zaczął się teren i zaczęło się. Chłopaki prowadzili po jakiś piaszczystych-błotnistych terenach, na których zostawałam w tyle. Na szczęście twardych odcinków też trochę było to udawało mi się podgonić chłopaków. Oczywiście nie zabrakło niespodzianek w postaci braku drogi i przebijania się po miedzach. Grzesiek w międzyczasie skomentował wczorajsze spotkanie ze mną koło Kotunia: "głowa w kierownicę - 180 (HR) - za mało" :D .
Świadoma tego co mnie czeka zabrałam ze sobą trochę koksu, czyli żeli isostara, które dostałam jako nagroda na ostatniej mazovii. Pierwszy poszedł profilaktycznie na 20km.
Dojechaliśmy do Kotunia, Misiek z Ziemniakiem pocięli gdzieś, chyba prosto do domu. Powerek też już poleciał do Broszkowa. A ja, Mirek i Krzysiek, odprowadzając Grześka prawie pod dom, pojechaliśmy w dalszy kurs przez Ziomaki, Niwiski do domu. Żele jednak okazały się niewystarczające na takie wyprawy, na 40km dopadł mnie głód i prawie zgon. Z ratunkiem przyszedł 'cukierek mocy' od Mirka, czyli zwykła owocowa landrynka ;) Dała takiego kopa, że nawet niekończące się podjazdy w drodze do domu nie stanowiły większego problemu.
Na koniec jeszcze kawałek asfaltem i w końcu dojechaliśmy do domu :)
Ekipa: ja, Mirek, Powerek, Grzesiek, Krzysiek, Misiek, Ziemniak
avgHR: 159 ??? jak to możliwe mimo tej jazdy z szaleńcami ;)
maxHR: 240 :D (chyba się sprzęgnęło z czyimś pulsometrem)
A za tydzień rower idzie w odstawkę i lecimy na piechotę zdobywać Skorpiona :)
Kategoria Leniwe jazdy
Dziś porzuciłam moje kochane
-
DST
52.28km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
23.24km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś porzuciłam moje kochane bagienka i górki i wyciągnęłam szoszonkę. Pierwszy cel geocache koło Kisielan - zaliczony. Dalej miałam się wrócić i pojechać na Mokobody, ale nie lubię się wracać i pojechałam na Niwiski. Zapomniałam tylko, że tamtą trasą to się fajnie jeździ, ale na góralu - wytelepało mnie trochę.
Dojechałam do Opola i miałam dwie opcje - skręcić w lewo i jechać trasą warszawską do domu, albo jechać prosto - niewiadomo gdzie, bo oczywiście sztabówkę zostawiłam w cachu ;) Wybrałam opcję nr 2. Asfalt szybko się skończył i kilka następnych kilometrów zabawy szoszońskim pojazdem na błocie i kamieniach - po raz kolejny mnie wytelepało. Jadąc nie wiadomo gdzie wzdłuż torów dojechałam w końcu do asfaltu prowadzącego do Kotunia, sama nie wiem jak ;)
Tylko znalazłam się na szosie to jakiś granatowy focus próbował zwrócić moją uwagę trąbiąc, no tak to pewnie leniwy Grzesiek leciał na uczelnię ;) Z Kotunia do Rejmontówki i znowu koniec asfaltu i taplanko w błocie, tym razem trochę krótsze. W końcu wreszcie trafiłam na teren odpowiedni dla mojego pojazdu i jadąc przez Dąbrówki, Żelków dotarłam do domu :)
avgHR: 158
maxHR: 182 (premia górska na Garwolińskiej ;) )
Kategoria Tylko ja i mój rower
Pierwsze zawody w tym sezonie
-
DST
47.22km
-
Teren
47.22km
-
Czas
02:56
-
VAVG
16.10km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze zawody w tym sezonie - III Maraton Zimowy Mazovia MTB - Mrozy. Trasa super. Podjazdów bez liku, ale w sumie nie były takie ciężkie jakich się spodziewałam. Za to las był zajebiaszczy, aż żal było by nie pojechać drugiej pętli. Niestety na giga zdecydowały się pojechać tylko dwie dziewczyny, no i ja byłam tą drugą. Wynik mimo wszystko nienajlepszy :| Jednak 2 tygodnie to za mało, żeby dojść do siebie po dwutygodniowej chorobie :/
Słoneczko, prawie bezwietrznie, mrozu w Mrozach nie było ;)
avgHR: 170
maxHR: 184
Kategoria Zawody