W planach było pokręcenie
-
DST
35.80km
-
Teren
9.50km
-
Czas
01:35
-
VAVG
22.61km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
W planach było pokręcenie się po Gołoborzu, ale już po 2 interwałowych okrążeniach znudziło mi się. Zresztą dekoncentrowały mnie spojrzenia ludzi, którzy jakoś licznie tam wylegli na zbieranie jagód. Potem poleciałam szosą do Lipniaka. W mieście objazd trasy ulicznego wyścigu. Eh te wysepki na zakręcie, będzie ostro - a raczej wąsko :/
HR: avg-157, max-186; 31% / 57 % /11 %
Kategoria Tylko ja i mój rower
Żaden Leniwiec nie chciał
-
DST
59.60km
-
Teren
11.00km
-
Czas
02:54
-
VAVG
20.55km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Żaden Leniwiec nie chciał dziś ze mną jeździć, więc zabrałam na rower mamuśkę ;) Pokazałam jedną z moich ulubionych tras o poziomie trudności 1 i rozłączyłyśmy się w Golicach. Mama wróciła do Siedlec, a mi przecież mało, więc poleciałam dalej na Pruszyn i Leśniczówkę. Trochę poszwendałam się po lesie - oczywiście mój talent do wynajdywania zarośniętych ścieżek i tym razem nie zawiódł - a następnie już szosą na Stok Lacki - Helenów - Mościbrody - Myrchę i stąd znowu do lasu na Gołobórz.
Pogoda: zachm. umiarkowane, 20-22*C, wiatr dość silny
Wyjechałam naprzeciw Zapałowi,
-
DST
41.63km
-
Czas
01:36
-
VAVG
26.02km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjechałam naprzeciw Zapałowi, który wracał z Wawy na rowerku. Najpierw samotnie z wiatrem, potem pod wiatr z powrotem. Pod Chodowem jeszcze ostatni podjazd pocięliśmy na maxa. Mimo, że Zapał miał już ponad 100km w nogach to i tak zostałam w tyle ;)
Trasa: Siedlce-Mokobody-Budzieszyn-Mokobody-Siedlce
Pogoda: upał, chmury już się zbierały na burzę, wiatr
HR: avg-156, max-187; 33% / 61% / 4%
W pracy brak energii
-
DST
44.53km
-
Teren
18.50km
-
Czas
02:17
-
VAVG
19.50km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
W pracy brak energii i jedyna myśl co by pójść na rower - tak objawia się cykloza po jednym dniu bez roweru. Z Pawłem ruszyliśmy byle gdzie, aby przed siebie. Najpierw zaliczyć cacha na siedleckich błoniach, potem upierdliwym singletrackiem, który w zasadzie jest jedną długą koleiną wzdłuż torów nad zalew. Znad zalewu na Gołobórz, a potem do Lipniaka i stamtąd już powrót przez las.
Pogoda: upał, słońce, wiatr umiarkowany i tylko 0,5l w bidonie - trzeba było nadrobić w domu 0,65l Żywcem ;)
HR: avg-144, max-175; 65% / 31% / 1%
Krótka przejażdżka do Kisielan
-
DST
24.92km
-
Czas
01:01
-
VAVG
24.51km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótka przejażdżka do Kisielan i z powrotem.
Pogoda: słonecznie, 23*C, wiatr upierdliwy
HR: avg-145, max-171; 73%/27%/0%
Kategoria Tylko ja i mój rower
Miałam odpoczywać po ciężkim
-
DST
32.37km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:34
-
VAVG
20.66km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałam odpoczywać po ciężkim weekendzie, ale mi się nudziło i poszłam się przejechać. W planach - mały rozjeździk nad zalew. Znad zalewu nagle znalazłam się na Sekule, potem jakimś cudem w Lipniaku i z planowanych 10km wyszło ponad 30.
Pogoda: słonecznie, 24*C, wiatr słaby, muszek dużo
Kategoria Tylko ja i mój rower
Mazovia MTB Marathon w Lublinie.
-
DST
55.00km
-
Teren
45.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
21.29km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mazovia MTB Marathon w Lublinie. Trasa bardzo szybka. Atrakcji w postaci piachu, błota, morderczych podjazdów nie było zbyt wiele. Jeden długi podjazd był, ale po asfalcie, reszty to nawet nie zauważyłam. Za to zjazdy pamiętam, aż łapy mnie bolały. Zresztą co mnie nie bolało po tym nocnym maratonie. Pojechałam na Mega i mało tego - już na 30km miałam dosyć. Poprawy wyników od Otwocka żadnej, starzeję się chyba :(
HR: avg-165,max-190; 5%/73%/21%
Kategoria Zawody
Po mieście.
-
DST
7.18km
-
Czas
00:20
-
VAVG
21.54km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście.
Kategoria Tylko ja i mój rower
IV Nocny Maraton w najkrótszą
-
DST
102.37km
-
Teren
26.50km
-
Czas
04:42
-
VAVG
21.78km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
IV Nocny Maraton w najkrótszą noc roku.
Krasnal miał rację - deszczu, ani wiatru nie było. Za to następstwa burz, które przeszły popołudniem dały nam nieźle popalić, ale o tym później.
Tradycyjnie o zachodzie słońca ruszyliśmy spod Papy w ekipie 5 osób - ja, Grzesiek, Powerek, Maciek, Tomek. Grzesiek na przodzie od razu narzucił tempo. W Lipniaku dołączył Goły i razem z Grześkiem popędzali leniwo-kaczuchowe stadko do Domanic. W Zażelaznej Powerek zaproponował - może odpuścimy ten teren? - ale odwrotu już nie było szosa wkrótce się kończyła przeradzając się w polną, potem leśną drogę.
Spodziewałam się, że po opadach deszczu będą kałuże, ale to co wkrótce stanęło nam na drodze to przeszło wszelkie oczekiwania. Miejscami mieliśmy przeprawę przez wodę po ośki, której w dodatku nie dało się ominąć, bo zalewała równo wszystko dookoła. Buty szybko stały się mokre i już te "kałuże" nam przestały przeszkadzać, a stały się źródłem niezłego ubawu ;)
Dojechaliśmy do Gręzówki i dalej w las. Potem szutrówką przez łąki. Obawiałam się, że i tu będzie mokro, w końcu jechaliśmy doliną Krzny, ale tylko trochę kałuż i sporo mokrego piachu. Goły zaliczył glebę, chyba już trzecią, ale z tej trochę poturbowany wyszedł.
Dojechaliśmy w końcu do szosy w Dąbiu, ale i tam kałuż na całą szerokość szosy nie brakowało - przynajmniej trochę piach z napędów się wypłukał ;) Za wioskami znowu w las i mało nie wpakowalibyśmy się na poligon, bo taka ładna szosa tam prowadziła, a my musieliśmy odbić w piaszczystą szutrówkę. Później Grzesiek wykombinował jakiś skrót do Woli Wodyńskiej i o dziwo nie było bagien.
Z Woli już asfaltem, ale teren lekko się pofalował i raz zjazd raz podjazd wyciskały z nas ostatnie siły (tzn. co niektórzy to dopiero się rozgrzali - tempo dalej 30km/h ;) ) Dojechaliśmy do Skórca, Grzesiek z Maćkiem już gdzieś przepadli, Powerek i Goły postanowili poczekać na resztę ekipy. Tutaj część grupy poleciała już szosą (Goły, Tomek i ja), a część zaplanowaną trasą do Kotunia - tzn. Grzesiek i Maciek już pojechali, a Powerek pogonił za nimi.
Plany, żeby skończyć maratonik o wschodzie słońca niestety nie zostały zrealizowane, bo już po 2 byliśmy w Siedlcach, a nikt już nie miał ochoty więcej kręcić.
Miało być rekreacyjnie, a wyszło jak zwykle
Kategoria W ciemnościach, Leniwe jazdy
Pojechałam tylko cacha na Gołoborzu
-
DST
19.05km
-
Teren
12.00km
-
Czas
00:59
-
VAVG
19.37km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pojechałam tylko cacha na Gołoborzu zostawić i mała rundka dookoła.
Pogoda: zachm. umiarkowane, 24*C
Kategoria Tylko ja i mój rower