Tak mi się dziś nic nie
-
DST
28.47km
-
Teren
2.50km
-
Czas
01:12
-
VAVG
23.73km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak mi się dziś nic nie chciało, ale jakoś rower wyciągnęłam i się zachciało ;) Tylko o bidonie zapomniałam i mimo, że miałam zamiary na dłuższą przejażdżkę wróciłam wcześniej.
Trasa: Siedlce-Stok Lacki-Helenów-Mościbrody-Myrcha-Rakowiec-Siedlce
Pogoda: pochmurno, 24*C, wiatr umiarkowany
Kategoria Tylko ja i mój rower
Po Gołoborzu, a potem
-
DST
36.73km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
21.19km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po Gołoborzu, a potem do Lipniaka.
Kategoria Tylko ja i mój rower
Do Siemiatycz ze Szwagrem.
-
DST
25.78km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:11
-
VAVG
21.79km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Siemiatycz ze Szwagrem.
Taka tam spontaniczna przejażdżka,
-
DST
26.95km
-
Czas
01:03
-
VAVG
25.67km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka tam spontaniczna przejażdżka, bo nic innego nie chciało mi się robić.
Trasa: Siedlce-Żabokliki-Stok Lacki-Pruszyn-Błogoszcz-Siedlce
Pogoda: 25*C, wiatr słaby, słonecznie
Kategoria Tylko ja i mój rower
Powrót z urlopu. Niestety
-
DST
80.85km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
19.96km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powrót z urlopu. Niestety pogoda się popsuła i wszystko byłoby ok, koniec urlopu to pogody nie musi być, gdyby nie wiatr, który jak raz wiał z kierunku gdzie musiałam wracać.
Znudzona już trasą, którą zazwyczaj wracałam, tym razem zaplanowałam jeszcze ostatnią wycieczkę po drodze, no trochę po okrężnej drodze. Zamiast jechać przez Korczew pojechałam drugą stroną Bugu - przez Drohiczyn, zaliczając tutaj jeszcze to co zwykle, czyli bunkry, do których przez całe lato nie mogłam dotrzeć. Wiatr jakoś mi w realizacji planów nie przeszkodził, w końcu lepiej już w międzyczasie zmagania się z wiatrem trochę oderwać się od kręcenia, niż kręcić tą samą trasą i zmagać się z wiatrem do znudzenia. Mały szczegół, że trasa 20km dłuższa ;)
Początek trasy pojechałam szlakiem nadbużańskim przez Wólkę Nadbużną. W Klekotowie początek trasy up&down;, czyli niekończących się górek. Z wypchanym plecakiem i pod wiatr trochę jakby te górki dłuższe się robiły. W Drohiczynie pokręciłam się trochę w poszukiwaniu obiektów umieszczonych pomiędzy budynkami i znalazłam ładnie zachowaną kaponierę. Potem znowu trzeba było się wdrapać na górę i kontynuować szlakiem. Tym razem bunkier stał na cmentarzu, a tuż obok tablica upamiętniająca zabitych żołnierzy AK. Tylko ten radziecki bunkier w tle jakoś do niej nie pasował :/
Za cmentarzem droga już trochę zaczęła ginąć pod wodą po wczorajszych burzach, jeszcze jakoś slalomem się jechało, ale dalej to już i slalom nie wchodził w grę. Chwila zastanowienia, którą stroną lepiej objechać wodę - prawa nie - lewa nie - a tam prosto najlepiej :D I po co ja myłam wczoraj rower - po miesiącu jeżdżenia w końcu się wzięłam i umyłam, bo do miasta to może już czystym wypadałoby wrócić, a tymczasem wróciłam jeszcze brudniejszym niż był przed myciem. Kolejny dowód na to, że nie warto myć roweru jak się na nim jeździ :D
W końcu wyjechałam z tego błota w Wólce Zamkowej, tu jeszcze jeden obiekt tzw. pozorny. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam, więc trzeba było tam pojechać. No i rzeczywiście wyglądało jak bunkier a w rzeczywistości z bliska to była tylko ściana frontowa o grubości nie większej niż 20 cm. Zobaczyłam, zaspokoiłam moją ciekawość i dalej już szosą udałam się przez most w Tonkielach do domciu.
I ciąg dalszy trasy up&down;, zaczynał mnie już nudzić, a raczej męczyć, w dodatku poczułam głód. Zajechałam do pierwszego lepszego sklepu na stacji benzynowej. Całe szczęście, że sklep jakoś funkcjonował, bo stacja była nieczynna z powodu braku prądu. Przejechałam trochę, kolejna wieś bez prądu - no to ładnie wczorajsza burza tu narozrabiała, u nas też zabrakło światła, ale o 1 w nocy już naprawili, a tu godzina 15-ta i dalej prądu brak.
Dalsza część trasy to już tylko zmagania z wiatrem i górkami. W Golicach dostałam sms-a od Garego, który akurat jechał samochodem: "Dajesz, dajesz, jeszcze tylko 5km. Heh, a mine to masz nietęgą". Kompilacja dwóch powyższych zdań mówi sama za siebie, było ciężko.
Trasa: Fronołów-Kózki-Wólka Nadbużna-Klekotowo-Drohiczyn-Skrzeszew-Sawice-Paprotnia-Golice-Siedlce
Pogoda: wietrzysko w mordę, pochmurno, 20*C
HR: avg-148, max-180, 46% / 47% / 2%
Kategoria Orientacja, Tylko ja i mój rower, Eksploracja, Z/do Fronołowa
W taki upał to tylko
-
DST
1.36km
-
Teren
1.36km
-
Czas
00:05
-
VAVG
16.32km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
W taki upał to tylko do sklepu po lody ;)
Pogoda: 30*C, parno, bez wiatru
Taka sobie przejażdżka i odkrywanie
-
DST
30.08km
-
Teren
15.00km
-
Czas
01:27
-
VAVG
20.74km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka sobie przejażdżka i odkrywanie nowych kątów i górek w lesie koło Siemiatycz Stacji. Wieczorem jeszcze rundka do Maćkowicz. 96% wilgotność powietrza i 28*C - ciuchy całe mokre i kapiący spod kasku pot.
Trasa: Fronołów-Kózki-rondo-Anusin-las-Boratyniec Ruski-Siemiatycze Stacja-Fronołów-Maćkowicze-Fronołów
Kategoria Tylko ja i mój rower, Eksploracja
Eksploracja bunkrów w okolicy
-
DST
37.28km
-
Teren
13.50km
-
Czas
01:50
-
VAVG
20.33km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Eksploracja bunkrów w okolicy Słoch Annopolskich. Upał, słońce, ciągłe podjazdy w słońcu na środku pola i kończąca się woda w bidonach zniechęciły mnie i zamiast jechać dalej na Drohiczyn zawróciłam w Klekotowie.
Trasa: Fronołów-Kózki-Słochy Annopolskie (polami)-Klekotowo-Ogrodniki-Wólka Nadbużna-Kózki-Fronołów
Kategoria Tylko ja i mój rower, Eksploracja
Rano szosowa przejażdżka
-
DST
51.10km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:11
-
VAVG
23.40km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano szosowa przejażdżka po mierzwickich i serpelickich górkach. Wieczorem do Maćkowicz.
Kategoria Tylko ja i mój rower
Na grzyby do Moszczony
-
DST
14.58km
-
Teren
9.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na grzyby do Moszczony z wujkiem Andrzejem.
Pogoda: parno, gorąco i bez wiatru.