AnnS prowadzi tutaj blog rowerowy

AnnS

Wpisy archiwalne w kategorii

W ciemnościach

Dystans całkowity:1529.19 km (w terenie 372.95 km; 24.39%)
Czas w ruchu:62:00
Średnia prędkość:19.10 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Suma podjazdów:52 m
Maks. tętno maksymalne:183 (93 %)
Maks. tętno średnie:168 (85 %)
Suma kalorii:1172 kcal
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:18.20 km i 0h 56m
Więcej statystyk

Dzień zaczął się tak spokojnie,

  • DST 84.70km
  • Teren 9.70km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 lipca 2008 | dodano: 14.07.2008

Dzień zaczął się tak spokojnie, a skończył prawdziwym hardcorem.
Rano przejażdżka po Fronołowie na rowerze Maćka, bo oczywiście szoszoński pojazd nie nadaje się na te tereny.
Po obiedzie pojechaliśmy z Maćkiem (ja tym razem wzięłam rower Pawła ;)) do Olendrów - ja pojeździć na rolkach, a Maciek pofotografować. W drodze powrotnej mieliśmy jeszcze zajechać do gospodarza w Maćkowiczach po mleko, ale trochę się pospieszyliśmy i pojechaliśmy jeszcze zobaczyć czy Moszczona stoi ;) Oczywiście nigdzie się nie spieszyliśmy, bo i tak miałam wracać pociągiem do Siedlec, bo od południa w okolicy ciągle było słychać jakieś mruczenie burz (tylko nie u nas jak zwykle).
Jednak pogoda się ustatkowała, chmury zniknęły, burz już nie było słychać, słońce świeciło, więc trochę późno, ale zdecydowałam się jednak wracać szoszonką do Siedlec. Wszystko było pięknie do Łosic, za Łosicami dopadł mnie jakiś zgon, ale szybko minął, gdy na horyzoncie zobaczyłam granatowe chmury - niestety akurat tam gdzie jechałam. Popędziłam trochę, byle do Mordów - tam może jakoś burzę przeczekam. Kiedy dojechałam do Mordów wiatr już zaczął się wzmagać, a to co zobaczyłam na niebie to... po prostu mnie przeraziło - to nie była zwykła chmura burzowa, która sobie przejdzie i pójdzie. Widok był zarazem piękny jak przerażający - niczym olbrzymi granatowy talerz nasuwający się z zachodu i przykrywający bezchmurne dotąd niebo. W oddali było widać całkiem pokaźne błyskawice. Wiedziałam, że trzeba szukać jakiegoś środka ewakuacji, bo prędko ta burza się nie skończy.
Zajechałam na przystanek PKS - jedyny już i ostatni autobus miałam o 21.04, czyli za pół godziny, więc usiadłam na przystanku przypatrując się jak coraz grubsza warstwa chmur przykrywa niebo. Zaczynało już kropić, gdy zauważyłam nadjeżdżający autobus. Oczywiście kierowcy nie chciało się zajechać na przystanek, tylko przystanął na głównej drodze. Złapałam szoszona z przystanku i czym prędzej skierowałam się w jego stronę. Kiedy byłam jakieś 10-20m od niego... on po prostu ruszył i odjechał :[ /* tu pominę opis tego co wtedy sobie pomyślałam o kierowcy */
Wróciłam z powrotem na przystanek, bo deszcz zaczynał padać. Nie pozostało mi nic innego, tylko poczekać tu aż przejdzie najgorsze. Nie mogłam nawet zadzwonić po Maćka, żeby przyjechał samochodem, bo przecież nie było go w Siedlcach :(
Z sąsiedniego przystanku podeszło dwóch chłopaków i na powitanie poinformowali mnie o tym o czym już dobrze wiedziałam - to był ostatni - i dopiero o 5 będzie pociąg do Siedlec. Pogadaliśmy sobie trochę, oczywiście jak powiedziałam im skąd dokąd jadę to kopara im opadła - tyle kilometrów można przejechać rowerem ??? :D Deszcz nacinał tak, że trzeba było szukać strategicznego położenia pod wiatą, bo zewsząd lała się woda. Pioruny na szczęście waliły gdzieś obok a nie bezpośrednio nad nami. Dochodziła 22, gdy deszcz przestał padać, a błyskawice przesunęły się znad Siedlec na północ. Stwierdziłam, że jadę, zwłaszcza, że gdzieś na horyzoncie pojawiały się skrawki nieco mniej granatowego nieba. Na jezdni pełno wody i miałam wrażenie, że szoszona straciła zupełnie przyczepność, więc powoli nie spiesząc się ruszyłam do Siedlec. Na szczęście jak to większość kobiet zapobiegawczo wrzucam to torebki (czyt. plecaka) rzeczy nie zawsze potrzebne. Tym razem ta niekoniecznie potrzeba czołówka (bo przecież zamierzałam dojechać przed 21), stała się wybawieniem.
Tuż za wyjazdem z Mordów zobaczyłam migające policyjne światła - ktoś skończył w rowie. Mimo kompletnego oświetlenia trochę miałam stracha, bo kierowcy na tej trasie lubią szaleć, a do tego doszły kompletne ciemności i mgła unosząca się po deszczu. Przydała się jeszcze jedna (nie)zbędna rzecz z plecaka - opaska odblaskowa - światełek nigdy za dużo.
Po drodze z boku cały czas było widać burzę, ale już w bezpiecznej odległości. Teraz to już nie było straszne, teraz to było piękne - te błyskawice przeszywające chmury - aż ciężko było oderwać od nich wzrok - niestety na szosę też trzeba było patrzeć ;).
A w poniedziałek z rana w pracy... zadzwonił Adam - informatyk z PKS-u - poczta im w całej firmie nie działa - kara boska czy co? No cóż, ja nie jestem taka jak ich kierowcy - pojechałam - naprawiłam :)


Kategoria W ciemnościach, Z/do Fronołowa

IV Nocny Maraton w najkrótszą

  • DST 102.37km
  • Teren 26.50km
  • Czas 04:42
  • VAVG 21.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2008 | dodano: 21.06.2008

IV Nocny Maraton w najkrótszą noc roku.
Krasnal miał rację - deszczu, ani wiatru nie było. Za to następstwa burz, które przeszły popołudniem dały nam nieźle popalić, ale o tym później.
Tradycyjnie o zachodzie słońca ruszyliśmy spod Papy w ekipie 5 osób - ja, Grzesiek, Powerek, Maciek, Tomek. Grzesiek na przodzie od razu narzucił tempo. W Lipniaku dołączył Goły i razem z Grześkiem popędzali leniwo-kaczuchowe stadko do Domanic. W Zażelaznej Powerek zaproponował - może odpuścimy ten teren? - ale odwrotu już nie było szosa wkrótce się kończyła przeradzając się w polną, potem leśną drogę.
Spodziewałam się, że po opadach deszczu będą kałuże, ale to co wkrótce stanęło nam na drodze to przeszło wszelkie oczekiwania. Miejscami mieliśmy przeprawę przez wodę po ośki, której w dodatku nie dało się ominąć, bo zalewała równo wszystko dookoła. Buty szybko stały się mokre i już te "kałuże" nam przestały przeszkadzać, a stały się źródłem niezłego ubawu ;)
Dojechaliśmy do Gręzówki i dalej w las. Potem szutrówką przez łąki. Obawiałam się, że i tu będzie mokro, w końcu jechaliśmy doliną Krzny, ale tylko trochę kałuż i sporo mokrego piachu. Goły zaliczył glebę, chyba już trzecią, ale z tej trochę poturbowany wyszedł.
Dojechaliśmy w końcu do szosy w Dąbiu, ale i tam kałuż na całą szerokość szosy nie brakowało - przynajmniej trochę piach z napędów się wypłukał ;) Za wioskami znowu w las i mało nie wpakowalibyśmy się na poligon, bo taka ładna szosa tam prowadziła, a my musieliśmy odbić w piaszczystą szutrówkę. Później Grzesiek wykombinował jakiś skrót do Woli Wodyńskiej i o dziwo nie było bagien.
Z Woli już asfaltem, ale teren lekko się pofalował i raz zjazd raz podjazd wyciskały z nas ostatnie siły (tzn. co niektórzy to dopiero się rozgrzali - tempo dalej 30km/h ;) ) Dojechaliśmy do Skórca, Grzesiek z Maćkiem już gdzieś przepadli, Powerek i Goły postanowili poczekać na resztę ekipy. Tutaj część grupy poleciała już szosą (Goły, Tomek i ja), a część zaplanowaną trasą do Kotunia - tzn. Grzesiek i Maciek już pojechali, a Powerek pogonił za nimi.
Plany, żeby skończyć maratonik o wschodzie słońca niestety nie zostały zrealizowane, bo już po 2 byliśmy w Siedlcach, a nikt już nie miał ochoty więcej kręcić.
Miało być rekreacyjnie, a wyszło jak zwykle


Kategoria W ciemnościach, Leniwe jazdy

Dojazd i powrót po nocy

  • DST 13.75km
  • Teren 3.25km
  • Czas 00:39
  • VAVG 21.15km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 maja 2008 | dodano: 17.05.2008

Dojazd i powrót po nocy na firmową imprezkę integracyjną :) Wzięłam rower, żeby mieć wymówkę jak mi będą próbowali polewać, w końcu jutro planowana ambitna traska.


Kategoria W ciemnościach, Tylko ja i mój rower

Wieczorny wypad ze SzwagremII

  • DST 21.22km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 16.12km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 kwietnia 2008 | dodano: 11.04.2008

Wieczorny wypad ze SzwagremII na Sekułę i Gołobórz, żeby potestować jego nowego-starego SID-a. Dopiero zmrok nas wygonił z lasu ;)
Pogoda: ciemno, ciepło (17*C) , po deszczu


Kategoria W ciemnościach

Lajtowa przejażdżka po pracy,

  • DST 26.43km
  • Czas 01:05
  • VAVG 24.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 lutego 2008 | dodano: 26.02.2008

Lajtowa przejażdżka po pracy, aż się ciemno zrobiło :)
Jaki ładny asfalcik położyli do Pruszynka, teraz to idealna trasa dla szoszoni.
Trasa: Siedlce-Golice-Błogoszcz-Pruszynek-Stok Lacki-Żabokliki-Siedlce
Pogoda wiosenna, 10*C, prawie bezwietrznie, zachodzące słońce :)
avgHR: 147
maxHR:168


Kategoria W ciemnościach, Tylko ja i mój rower

Gołobórz. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie...

  • DST 14.35km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:46
  • VAVG 18.72km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2007 | dodano: 11.11.2007

Gołobórz. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie... Na dniu się nie chciało, a wieczorem się zachciało, więc wyciągnęłam rower i do lasu :D


Kategoria W ciemnościach

III Nocny Maraton w najkrótszą

  • DST 114.00km
  • Teren 50.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 czerwca 2007 | dodano: 23.06.2007

III Nocny Maraton w najkrótszą noc roku.
http://www.leniwce.pl/index.php?option=com_rsgallery2&Itemid=36&catid=15


Kategoria Leniwe jazdy, W ciemnościach

II Nocny Maraton w prawie

  • DST 126.53km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:37
  • VAVG 22.53km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 czerwca 2006 | dodano: 24.06.2006

II Nocny Maraton w prawie najkrótszą noc - od zmierzchu do świtu.
Siedlce-Zelków-Chlewiska-Mrozy-Kałuszyn-Grębków-Kowiesy-Chodów-Siedlce


Kategoria W ciemnościach