Po mieście

Kursowanie między chałupami - generalne porządki :)

Po pracy

Pętelka przez Pruszyn

Miasto

z domu

Do domu

na chatkę

to co zwykle, hamulec dalej się blokuje :(

z nowej chatki

Rower rozmarzł, hamulec odpuścił i można było nim wrócić :) Mimo, że wiatr wiał w mordę to i tak się lżej jechało niż wczoraj :)

do nowej chatki

Jakoś ciężko się jechało. Myślałam, że to brak formy, a u celu zauważyłam, że prowadząc rower tylne koło ledwo się obraca :/ Hamulec się zblokował, znowu to przeklęta sól powłaziła wszędzie i tłoczki unieruchomiła :[ Wróciłam z Maćkiem samochodem, a rower został do odmarzania.

Z domu do domu

Wreszcie temperatura podniosła się z -20 na -10, lato normalnie ;) Pojechałam ze starej do nowej chałupy i z powrotem, żeby w końcu sufit pomalować. Jazda po ścieżce rowerowej dziś trochę stresująca była, w co raz rzucało mi rower po lodowych muldach, które kryły się w ciemnościach pod dzisiejszym śniegiem :/

Zima w pełni

Pogoda dziś piękna. Kontuzja łapki nie bardzo pozwalała na malowanie sufitu, więc dziś roboty przy mieszkanku nie było, to pojechałam na rower. Późno już było zanim się namyśliłam na rower, więc skoczyłam tylko nad zalew. Tyle śniegu to już dawno nie widziałam, jeździło się dosłownie w śniegowych rynnach :D
W drodze powrotnej pojechałam asfaltem, ale na tych moich gąsienicach czołgowych to żadna przyjemność :/

Moje zimowe buty rowerowe ;) © AnnS

Śniegowa rynna © AnnS

Droga do cywilizacji © AnnS

Śnieżny zachód słońca © AnnS

ociepliło się...

i dopadało śniegu, a im więcej śniegu tym bardziej chce mi się jeździć, ale dzisiaj nie było łatwo. Trochę przez miasto - ulice białe :) i korki :(, potem ścieżka rowerowa i na końcu dookoła zalewu, po świeżutkim sypkim śniegu :) Najgorzej przejezdnym z tych odcinków była niestety ścieżka rowerowa :( - grząski śnieg totalnie rozjeżdżony przez samochody :[