W końcu przestało padać i
-
DST
33.60km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:35
-
VAVG
21.22km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu przestało padać i nawet słońce chwilami wyglądało, więc razem z Pawłem ruszyliśmy na poszukiwania skrzynek geocache w Grabarce i Kózkach. Do Grabarki słońce dogrzewało. Szybkie poszukiwania skrzynki - komary dopingowały, żeby ją szybko znaleźć ;) i ruszamy dalej. Słońca coraz mniej, pokazały się ciemne chmury i na rozjeździe konsternacja - jedziemy do Kózek czy wracamy prosto do domu. Oczywiście decyzja typowo bikerska - jedziemy dalej. Po drodze minęliśmy rodzinkę na rowerach - piękny widok - rodzice i gromadka dzieci w pełnym rowerowym rynsztunku. Kilometr dalej patrzę przed siebie i pytam Pawła czy widzi to samo - szosa nagle stała się mokra, a na głowę zaczynał kapać nam deszcz. Ale co tam, nie zawracamy, jedziemy dalej, tylko narzuciłam kurtkę przeciwdeszczową. Deszczyk, deszcz, ulewa, aż w końcu rozpętała się burza z piorunami. Jak to działa mobilizująco, lecieliśmy ile sił w nogach i wody w butach przed siebie. Plany zdobycia cacha w Kózkach pokrzyżowali nam jacyś mugole. Trudno wrócimy tu przy innej okazji. Wracamy do Fronołowa. Oczywiście we Fronołowie drogi jeszcze lepsze niż wczoraj, woda po ośki stała się standardem, ale już i tak wszędzie mieliśmy jej pełno, więc nie robiło nam to różnicy.
Trasa: Fronołów-Maćkowicze-Grabarka-Siemiatycze-Kózki-Fronołów
Pogoda: początkowo słonecznie, 18*C, słaby wiatr, potem burza