AnnS prowadzi tutaj blog rowerowy

AnnS

przedHarpaganowy Leniwy Trening na Orientację.

  • DST 90.30km
  • Teren 24.00km
  • Czas 05:05
  • VAVG 17.76km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 marca 2008 | dodano: 25.03.2008

przedHarpaganowy Leniwy Trening na Orientację. Dziś zamontowałam mapnik i ruszyłam na podbój ułożonej przez Dominika trasy. Już początek był ciężki - zimny wmordewind, a do tego polne i leśne drogi totalnie rozmiękłe po wczorajszych opadach. Po zdobyciu PK1 już było łatwiej, przynajmniej na drodze były tylko kałuże, a nie błotnista breja. Z Żelkowa na PK2 asfaltem - wiatr teraz boczny, znaleziony bez problemu.
Dalej PK6 - znowu przeprawa przez błoto, już trochę mniejsze bo leśne ;) Na PK6 znalazłam dwa spróchniałe krzyże, w opisie - trzeba było podać nazwisko fundatorów najwyższego z nich. Widzę jeden niższy, jeszcze stoi, drugi wyższy zgubił już poprzeczkę, a z napisów został już tylko jeden "Zbaw dusę moię" i to na mniejszym. Zastanawiając się gdzie tu Dominik widział nazwisko fundatora, nieopatrznie się odwróciłam - za plecami miałam trzeci okazały krzyż z wypisanym jak wół nazwiskiem fundatora - ślepota nie boli :D
Do PK10 terenem - znowu błoto na polnej drodze. Znaleziony bez problemu. Chyba wzbudziłam zainteresowanie lokalnych dzieciaków, które kręciły się w te i z powrotem lukając co ja tam mam na kierownicy ;)
Do Przyworów szosą, dalej znowu kawałek polnej drogi o dziwo mniej błotnistej. Po drodze całkiem fajny lasek :) W Łupinach zaliczony PK. Znowu kąpiel błotna w drodze do Wiśniewa, do tego wiatr znowu uzyskał kierunek boczny-wmorde. Od Wiśniewa już dłuższy kawałek asfaltem, zaliczając po drodze PK8.
Stok Wiśniewski - stare śmieci jak do domu stąd blisko, ale nic z tego, jeszcze 5 punktów do zaliczenia. Następny w Zachojniaku, na przystanku, stamtąd skrót przez las do trasy na Borki Kosiorki, Borki Sołdy, skrótem przez pole do Borków Kosów (zawsze to 2km zamiast trzech ;)) i dalej do Jasionki. Tutaj w las do PK9 przy torach. O dziwo tutaj przy torach biegł nowiutki asfalcik, mimo, że kawałek wcześniej na przejeździe kolejowym żadna droga wzdłuż torów nie biegła - ciekawe gdzie się zaczyna ta droga z nikąd??
Powrót, zakręta na Chromną i teraz to się dopiero zaczęło - wiatr w mordę, niekiedy wiał tak, że ciężko było przekroczyć 20km/h na szosie :/ I tak miało być do końca trasy. Z Chromnej do Czuryłów, kawałek nawet z wiatrem, ale za chwilę miałam tą samą drogą wracać. I tak wracając trzeba było trafić do Lipin - tu kawałek lasu, wiatr mniej doskwierał, ale za to piach. Potem żółwim tempem polną drogą pod wiatr do Joachimowa, potem na Stok Lacki. Zgon totalny.
Za przejazdem kolejowym miałam dylemat - kilometr przełajem przez łąkę, albo 3km asfaltem. Początkowo chciałam uderzyć łąką, ale szybko koła zapadły mi się w wodzie i stwierdziłam, że jednak pojadę szosą. Za Stokiem ostatni PK2 i teraz już tylko parę km do domu, ale te parę km ciągnęło się w nieskończoność - cały czas wmordewind, wszystko co mogło zmarznąć już mi zmarzło i siły kompletnie brak. Dotoczyłam się do Siedlec, śmieszka wzdłuż Brzeskiej, jak to zwykle bywa - ze znakami na samym jej środku, a mój stan umysłu był taki, że mało się na to nie wpakowałam - i tak 3km to się ciągnie. W mieście godziny szczytu, trzeba jeszcze pokombinować, żeby te korki wyminąć i w końcu upragniony dom :D
pogoda: słonecznie, ale zimno 3*C i silny wiatr - wczoraj padał śnieg i gdzieniegdzie jeszcze leżał
avgHR: 157
maxHR: 191
kcal: 3167 i świąteczne zapasy spalone ;)


Kategoria Tylko ja i mój rower, Orientacja


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!