Dziś porzuciłam moje kochane
-
DST
52.28km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
23.24km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś porzuciłam moje kochane bagienka i górki i wyciągnęłam szoszonkę. Pierwszy cel geocache koło Kisielan - zaliczony. Dalej miałam się wrócić i pojechać na Mokobody, ale nie lubię się wracać i pojechałam na Niwiski. Zapomniałam tylko, że tamtą trasą to się fajnie jeździ, ale na góralu - wytelepało mnie trochę.
Dojechałam do Opola i miałam dwie opcje - skręcić w lewo i jechać trasą warszawską do domu, albo jechać prosto - niewiadomo gdzie, bo oczywiście sztabówkę zostawiłam w cachu ;) Wybrałam opcję nr 2. Asfalt szybko się skończył i kilka następnych kilometrów zabawy szoszońskim pojazdem na błocie i kamieniach - po raz kolejny mnie wytelepało. Jadąc nie wiadomo gdzie wzdłuż torów dojechałam w końcu do asfaltu prowadzącego do Kotunia, sama nie wiem jak ;)
Tylko znalazłam się na szosie to jakiś granatowy focus próbował zwrócić moją uwagę trąbiąc, no tak to pewnie leniwy Grzesiek leciał na uczelnię ;) Z Kotunia do Rejmontówki i znowu koniec asfaltu i taplanko w błocie, tym razem trochę krótsze. W końcu wreszcie trafiłam na teren odpowiedni dla mojego pojazdu i jadąc przez Dąbrówki, Żelków dotarłam do domu :)
avgHR: 158
maxHR: 182 (premia górska na Garwolińskiej ;) )
Kategoria Tylko ja i mój rower