Wyścig par mieszanych w Garwolinie
-
DST
39.76km
-
Czas
01:18
-
VAVG
30.58km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
HRmax
180( 91%)
-
HRavg
161( 82%)
-
Kalorie 1116kcal
-
Sprzęt Szoszona
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wystartowałam z Zygą - wyścig miał charakter czasówki parami. Cały czas towarzyszył nam deszcz i w sumie to nie wiem czy gorszy był ten padający z góry, czy ten spod kół, ale wolałam być obrzucona błotem i jechać na kole niż tyrać sama. Dużym utrudnieniem był brak oznakowania trasy i jedynie mieliśmy do dyspozycji tylko mapę, na którą kilkakrotnie Zyga musiał zerkać, z powodu moich wątpliwości czy jedziemy dobrą trasą, co trochę nas opóźniało. Trasa miała mieć 30km, ale po przejechaniu tego dystansu mety ani widu ani słychu. Na 35km dopadł mnie taki kryzys, że myślałam, że padnę. Jedynie dopingowanie przez Zygmunta utrzymywało mnie w pionie. Nadszarpnięte wczorajszym 7-mio godzinnym tyraniem zasoby energetyczne totalnie się wyczerpały. Zyga nie przestawał podtrzymywać mnie na duchu do końca wyścigu, a że pozostało mi jechać tylko siłą woli, to takie ładowanie tej "woli" zaprocentowało tym, że ostatnie kilometry poleciałam na maxa.
Niedługo potem na metę przyjechał Pabloski z Patrycją. Wyprzedzili nas o 1 min (startowali po nas), zajmując I miejsce, my stanęliśmy na podium zaraz za nimi na II miejscu. W sumie uważam ten wyścig za całkiem udany mimo, że wystartowałam ledwo żyjąca i obolała po wczorajszych Leniach w Terenie.
Kategoria W towarzystwie, Zawody