AnnS prowadzi tutaj blog rowerowy

AnnS

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2008

Dystans całkowity:858.41 km (w terenie 185.42 km; 21.60%)
Czas w ruchu:31:36
Średnia prędkość:21.29 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:37.32 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Szwendanie się z aparatem po Linii

  • DST 9.38km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:34
  • VAVG 16.55km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 lipca 2008 | dodano: 25.07.2008

Szwendanie się z aparatem po Linii Molotowa (Anusin).
Ekipa: Pawel i Piotr
Pogoda: cieplo i slonecznie


Kategoria Eksploracja

Po bulki ;)
A potem

  • DST 5.52km
  • Teren 5.52km
  • Czas 00:17
  • VAVG 19.48km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 lipca 2008 | dodano: 20.07.2008

Po bulki ;)
A potem jeszcze 18km piechotą - wyprawa bunkrolaźcza.



Siedlce - Fronolow. W końcu

  • DST 60.82km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 24.01km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 lipca 2008 | dodano: 20.07.2008

Siedlce - Fronolow. W końcu urlop :D


Kategoria Tylko ja i mój rower, Z/do Fronołowa

Po mieście, na PKP

  • DST 6.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 lipca 2008 | dodano: 20.07.2008

Po mieście, na PKP


Kategoria Tylko ja i mój rower

Tym razem bez niespodzianek,

  • DST 29.63km
  • Czas 01:08
  • VAVG 26.14km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 lipca 2008 | dodano: 16.07.2008

Tym razem bez niespodzianek, spokojna popołudniowa jazda.
Trasa: Siedlce-Golice-Błogoszcz-Pruszyn-Grubale-Stok Lacki-Żabokliki-Siedlce
Pogoda: pochmurno, 20*C, wiatr słaby


Kategoria Tylko ja i mój rower

Dzień zaczął się tak spokojnie,

  • DST 84.70km
  • Teren 9.70km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 lipca 2008 | dodano: 14.07.2008

Dzień zaczął się tak spokojnie, a skończył prawdziwym hardcorem.
Rano przejażdżka po Fronołowie na rowerze Maćka, bo oczywiście szoszoński pojazd nie nadaje się na te tereny.
Po obiedzie pojechaliśmy z Maćkiem (ja tym razem wzięłam rower Pawła ;)) do Olendrów - ja pojeździć na rolkach, a Maciek pofotografować. W drodze powrotnej mieliśmy jeszcze zajechać do gospodarza w Maćkowiczach po mleko, ale trochę się pospieszyliśmy i pojechaliśmy jeszcze zobaczyć czy Moszczona stoi ;) Oczywiście nigdzie się nie spieszyliśmy, bo i tak miałam wracać pociągiem do Siedlec, bo od południa w okolicy ciągle było słychać jakieś mruczenie burz (tylko nie u nas jak zwykle).
Jednak pogoda się ustatkowała, chmury zniknęły, burz już nie było słychać, słońce świeciło, więc trochę późno, ale zdecydowałam się jednak wracać szoszonką do Siedlec. Wszystko było pięknie do Łosic, za Łosicami dopadł mnie jakiś zgon, ale szybko minął, gdy na horyzoncie zobaczyłam granatowe chmury - niestety akurat tam gdzie jechałam. Popędziłam trochę, byle do Mordów - tam może jakoś burzę przeczekam. Kiedy dojechałam do Mordów wiatr już zaczął się wzmagać, a to co zobaczyłam na niebie to... po prostu mnie przeraziło - to nie była zwykła chmura burzowa, która sobie przejdzie i pójdzie. Widok był zarazem piękny jak przerażający - niczym olbrzymi granatowy talerz nasuwający się z zachodu i przykrywający bezchmurne dotąd niebo. W oddali było widać całkiem pokaźne błyskawice. Wiedziałam, że trzeba szukać jakiegoś środka ewakuacji, bo prędko ta burza się nie skończy.
Zajechałam na przystanek PKS - jedyny już i ostatni autobus miałam o 21.04, czyli za pół godziny, więc usiadłam na przystanku przypatrując się jak coraz grubsza warstwa chmur przykrywa niebo. Zaczynało już kropić, gdy zauważyłam nadjeżdżający autobus. Oczywiście kierowcy nie chciało się zajechać na przystanek, tylko przystanął na głównej drodze. Złapałam szoszona z przystanku i czym prędzej skierowałam się w jego stronę. Kiedy byłam jakieś 10-20m od niego... on po prostu ruszył i odjechał :[ /* tu pominę opis tego co wtedy sobie pomyślałam o kierowcy */
Wróciłam z powrotem na przystanek, bo deszcz zaczynał padać. Nie pozostało mi nic innego, tylko poczekać tu aż przejdzie najgorsze. Nie mogłam nawet zadzwonić po Maćka, żeby przyjechał samochodem, bo przecież nie było go w Siedlcach :(
Z sąsiedniego przystanku podeszło dwóch chłopaków i na powitanie poinformowali mnie o tym o czym już dobrze wiedziałam - to był ostatni - i dopiero o 5 będzie pociąg do Siedlec. Pogadaliśmy sobie trochę, oczywiście jak powiedziałam im skąd dokąd jadę to kopara im opadła - tyle kilometrów można przejechać rowerem ??? :D Deszcz nacinał tak, że trzeba było szukać strategicznego położenia pod wiatą, bo zewsząd lała się woda. Pioruny na szczęście waliły gdzieś obok a nie bezpośrednio nad nami. Dochodziła 22, gdy deszcz przestał padać, a błyskawice przesunęły się znad Siedlec na północ. Stwierdziłam, że jadę, zwłaszcza, że gdzieś na horyzoncie pojawiały się skrawki nieco mniej granatowego nieba. Na jezdni pełno wody i miałam wrażenie, że szoszona straciła zupełnie przyczepność, więc powoli nie spiesząc się ruszyłam do Siedlec. Na szczęście jak to większość kobiet zapobiegawczo wrzucam to torebki (czyt. plecaka) rzeczy nie zawsze potrzebne. Tym razem ta niekoniecznie potrzeba czołówka (bo przecież zamierzałam dojechać przed 21), stała się wybawieniem.
Tuż za wyjazdem z Mordów zobaczyłam migające policyjne światła - ktoś skończył w rowie. Mimo kompletnego oświetlenia trochę miałam stracha, bo kierowcy na tej trasie lubią szaleć, a do tego doszły kompletne ciemności i mgła unosząca się po deszczu. Przydała się jeszcze jedna (nie)zbędna rzecz z plecaka - opaska odblaskowa - światełek nigdy za dużo.
Po drodze z boku cały czas było widać burzę, ale już w bezpiecznej odległości. Teraz to już nie było straszne, teraz to było piękne - te błyskawice przeszywające chmury - aż ciężko było oderwać od nich wzrok - niestety na szosę też trzeba było patrzeć ;).
A w poniedziałek z rana w pracy... zadzwonił Adam - informatyk z PKS-u - poczta im w całej firmie nie działa - kara boska czy co? No cóż, ja nie jestem taka jak ich kierowcy - pojechałam - naprawiłam :)


Kategoria W ciemnościach, Z/do Fronołowa

Rano szoszonką z Pawłem

  • DST 70.00km
  • Teren 7.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 lipca 2008 | dodano: 14.07.2008

Rano szoszonką z Pawłem na kole do Fronołowa, po drodze zaliczając 2 cache (dst:65km, avg:27,7). Potem pożyczonym od Piotra góralem do sklepiku po 'napój regeneracyjny' ;) A na koniec jeszcze przejażdżka z Pawłem dookoła Fronołowa.


Kategoria Z/do Fronołowa

To co poprzednio, tylko bez

  • DST 29.26km
  • Czas 01:14
  • VAVG 23.72km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 lipca 2008 | dodano: 10.07.2008

To co poprzednio, tylko bez terenu ;)
HR: avg-149, max-175; 66% / 33% / 1%



To co zwykle.
Trasa:

  • DST 31.28km
  • Teren 2.70km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.61km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 lipca 2008 | dodano: 08.07.2008

To co zwykle.
Trasa: Siedlce-Żabokliki-las-Blogoszcz-Pruszyn-Grubale-Stok Lacki-Siedlce
Pogoda: słonecznie, choć parę kropli deszczu spadło, 26*C, wiatr slaby
HR: avg-140, max-164; 87%/13%/0%


Kategoria Tylko ja i mój rower

Rano: Pojechałam z Fronołowa

  • DST 36.20km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 20.49km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 lipca 2008 | dodano: 07.07.2008

Rano: Pojechałam z Fronołowa do Sarnak zrobić kilka fotek przejazdu 46 Ogólnopolskiego Wyścigu Kolarskiego Dookoła Podlasia. Efekt na PicasaWeb
Po południu - przejażdżka do Kózek i z powrotem.
Oczywiście moje obecne rowerki zostały w Siedlcach i wygrzebałam mój stary poczciwy górski czołg, na którym zaczęła się rozwijać cykloza :)
Pogoda: słonecznie, 26*C, lekki wiatr


Kategoria Tylko ja i mój rower